wtorek, 6 grudnia 2016

[137] Could you help me

Na parkingu pod galerią zaczepił mnie dziś człowiek. Już z daleka kątem oka widziałam, że zmierza w moim kierunku i powoli zaczęła ogarniać mnie złość, bo zawsze tacy idą do mnie, a nie do kogoś kto wysiada z przeciętnego auta. Ale do rzeczy. Wyszedł ze szpitala, potrzebował na leki, jest bezdomny, miał zapalenie płuc blahblahblah. Wyostrzyłam słuch, pomyślałam, że na dobrą osobę trafiło, zaraz sprawdzę tę receptę czy rzeczywiście leki mają jakikolwiek związek z bajką, o której prawi. Podał mi wypis ze szpitala. Podał receptę. Pokazał dowód osobisty. Poczytałam wypis. Na dzień dobry "zakażenie HIV", patrzę na twarz, a tam wiele randomowych ranek, strupów i zadrapań. Czytam dalej, on w tym czasie coś mówił o skierowaniu do urologa. Przestałam czytać, potrzebował 7zł. Dałam dychę, a on spytał czy nie wydać, ech serce mi się wtedy roztopiło. Chyba pierwszy raz w życiu wyskakując z kasy dla rzekomo potrzebujących, mam poczucie, że rzeczywiście zrobiłam dobry uczynek i wcale nie zostałam oszukana. Chyba można powiedzieć, że w tym roku i ja byłam Mikołajem? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz