Ostatnie zajęcia z sądówki były wisienką na torcie tego przedmiotu. :-D Bawiliśmy się w identyfikowanie zwłok. Prowadząca, która była super ultra pro zajebista (chyba wszyscy patolodzy tacy są <3) opowiadała o różnicach kości kobiet i mężczyzn, więc moja dotychczasowa wiedza pt. "kobiety mają szersze biodra i czaszka się czymś różni, ale nie wiem dokładnie czym" rozszerzyła się do "czaszka jest inna w tym, tym, tym i tym miejscu, a różni się tym i tym." :-DD Dostaliśmy do rozwiązania case'y; kilka kości (udowa, ramienna i biodrowe) i na ich podstawie mieliśmy ocenić czy to facet czy kobieta. Nie dałam się wrobić, bo mimo, że kości ramienne i udowe odpowiadały długości kobiet, rozstaw bioder do kobiety nie pasował, więc jako jedyna stwierdziłam, że to zapewne jakiś filigranowy mężczyzna. :D Później oglądaliśmy zdjęcia zwłok w trakcie rozkładu, gdzie już nic poza kośćmi i warstwą zgnilizny nie było widać. Tu mi się udało zabłysnąć odpowiedzią na pytanie w jaki sposób oceniamy przybliżoną datę śmierci osoby. Bez zastanowienia rzuciłam, że za pomocą larw, które możemy w ciele znaleźć i jak ocenimy w jakiej są formie przeobrażenia, będziemy mieć przybliżoną datę śmierci. Poczułam się jak detektyw. xD Przyglądaliśmy się też nagraniom ze sklepów/banków, które odwiedzili złodzieje, mieliśmy opisać sprawców, co okazało się dość kłopotliwe, bo z 10m w nocy przy zamaskowanych twarzach widać tyle co nic.. Tu znów dałam popis wyobraźni i stwierdziłam, że można wykorzystać fakt, że przechodzili przez drzwi, więc można +/- ocenić ich wzrost. Przy którymś filmiku z rzędu mieliśmy trochę śmiechu, gdy przy opisie postaci u mnie zaistniała jakże sprecyzowana cecha - "wyglądał jak złodziej." xDDD Na samym końcu dostaliśmy kilka raportów z zaginięcia i kilka wyników sekcji znalezionych kości. Mieliśmy ocenić czy wszystkie te kości pochodzą od zupełnie innych osób czy może kilka z nich należy do tych samych, a na końcu czy którekolwiek kości należą do którejś z poszukiwanych osób. Skuteczność celnych ocen na zajęciach miałam chyba 95%, więc możecie sobie tylko wyobrazić jaka zadowolona i podekscytowana wyszłam do domu, zwłaszcza że moja "wiedza" (bo to bardziej było wyczucie i logiczne myślenie) nie pochodziły z seriali/literatury, tylko tak po prostu z dedukcji. Dostaliśmy też zdjęcia różnych złodziejaszków i krótkie pytanie czy to są różne osoby. Stwierdziłam, że pewnie nie, bo ten, który ma bujną brodę i czapkę pewnie miał zdjęcie zrobione najwcześniej, później zgolił brodę i podgolił łepetynę do połowy, a na końcu zgolił się na łyso i strzelam, że to ten sam suspect. Zgadłam. :D Najbardziej z całych tych zajęć podjarało mnie zdjęcie topielca. Myślałam, że to będzie taki fioletowo-granatowy marshmallow, a tu taki wapniak jak z opon Michellina. ;oooo Wyglądał jakby ktoś sumo w gips wsadził.
Później słuchaliśmy opowieści o tym, jak w rzece znaleźli połowę nogi obywatela sąsiedniego kraju, o tym, że jeśli ktoś w lesie znajdzie niekompletne zwłoki, wcale nie świadczy to o okrutnym zabójstwie tylko prawdopodobnie zwierzaki do trupola dorwały się szybciej niż my i poroznosiły go po lesie. xd Była też opowieść o panu, którego datę śmierci ocenili na podstawie pewnej rzeczy i mieliśmy zgadnąć której. Doczepiłam się do butelkowej nakrętki w kieszeni i rzekłam, że na jej podstawie można ocenić przynajmniej porę roku, w której umarł, bo skoro butla wyprodukowana była pod koniec lata, to do sklepów trafiła najprawdopodobniej na początku jesieni, więc gdzieś +/- wtedy musiał dokończyć żywota i trafiłam, tak było. :DD Następna historia była o samej czaszce znalezionej pod drzewem. Po czterech latach na sądówkę trafiło zaginione ciało. Okazało się, że osoba, która znalazła czaszkę nie popatrzyła do góry na drzewo, na którym wisiało brakujące ciało. xD Ktoś się powiesił, lina zgilotynowała szyję, głowa odpadła, a reszta dyndała. xD Żeby było śmieszniej w ciele zagnieździły się pszczoły i wiewiórka. XD I jak tu nie kochać takiej pracy? :D
Wiecie jaki jest najkrótszy czas w jakim ciało może rozłożyć się do samych kości, zakładając, że jest pozostawione w odpowiednich ku temu warunkach? Miesiąc. Super krótko, c'nie?
Achh, ja się w tym roku zapisałam na fakultety z sądówki ale aż tak ciekawie nie było choć troszkę identyfikacji zwłok liznęliśmy. Takie rozkminy to jednak miła odmiana od recytacji książek na zajęciach, też lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuń