czwartek, 8 grudnia 2016

[138] Bye bye ortho, hello anesthesiology

Ortopedia i traumatologia dobiegła końca, będę trochę tęsknić. Cztery ostatnie zajęcia mieliśmy z takim lekarzem starej daty i rygor, który wprowadzał sprawiał, że serce mi rosło, gdy patrzyłam jak rozstawiał Szwedów po kątach. xD Na ostatnich zajęciach byliśmy z rezydentem, przyszedł boss (wcześniej wspomniany "stara data") i zaczął go opitalać, że źle gipsuje nogę. Młody potem się tłumaczył, że nowe wskazania mówią tak jak on robił, ale że boss jest starej daty... :D Potem ponadczasowo zostałam na dwóch gipsach, młody pytał czy chcę popatrzeć jak się kierownik wydziera; fajnie, że się nim nie przejmował. W sumie nie jest taki straszny, po prostu ma głośny i opierdalniczy styl życia, ale w żadnym wypadku nie jest to ubliżające, więc da się przeżyć. W pewnym sensie ma to swój urok, bo nawet można się pośmiać.
Mieliśmy panią, której zagipsowaliśmy nogę aż do połowy uda, 4 miesiące temu złamała piszczel, dwa miesiące temu płytka jej wyskoczyła i zrobiła otwarte złamanie, i tak do dziś się z tym boryka, bo średnio chce się goić. Z panią zabawnie było, bo siedziałam przed fotelem, na którym ją gipsowaliśmy, ona się żaliła, że nie miała jak majtek założyć, bo gips, ale ręcznik przyniosła i biedna wylewała żale bez końca, a na końcu rzuciła puentą "Pani i tak mnie pewnie nie rozumie." xD Rozbawiło mnie to. Przyznałam się, że znam język, w którym mówi i doszłam do wniosku, że ludzie jednak potrzebują się wygadać w stresujących sytuacjach. :) W trakcie, gdy doktor tłumaczył nam jej przypadek, zagadywała mnie pytaniami "o czym doktor mówi? na ile wsadzacie mnie w to ustrojstwo? zagoi się?" Zdecydowanie typ pacjentki, który się miło wspomina.

Anestezjologię zaczęliśmy od dupy strony, bo zamiast najpierw mieć seminarki, na dzień dobry wyrzucili nas na oddział. Oczywiście moja grupa znów ma zajęcia z bossem, tradycji musi stać się zadość. Pobiegaliśmy po salach, wytłumaczono nam co do czego służy, po co się podłącza, z czym co się je, więc lekki zarys tego, co się na oddziale dzieje mamy. W końcu się dowiedziałam czemu służą koszulki, które dwa tygodnie temu na dyżurze wyjmowałam, wiedza przyszła szybciej niż się tego spodziewałam haha. Generalnie wrażenie po tych zajęciach jest takie, że gdybym miała robić tę speckę, to bym chodziła cały czas z pełnymi gaciami. >.< Za tydzień idziemy na operację na kardiochirurgię, ale ciii, tajemnica.

W końcu dostaliśmy wyniki z parazytów. Zdałam lekką ręką. Powie mi ktoś czemu tak głęboko zapadają mi informacje, które są średnio potrzebne? Czemu tak łatwo jak genetyka i robale nie wchodzi mi EKG, farma i inne? :|

Na pediatrii znów byliśmy w przyszpitalnej przychodni, znów nudna alergologia, bubu. Nic ciekawego nie było. Odczulanie, pokrzywka, która okazała się nie być pokrzywką, dwa przyjęcia na oddział w celach diagnostycznych, dwóch pacjentów z poprzedniego tygodnia i tak w kółko. Na koniec robiliśmy sobie testy alergiczne, ale nie było to ekscytujące, ponieważ już na immunach rok temu to robiliśmy. :P Za tydzień w końcu idziemy na oddział, to będzie trochę ciekawiej. A za dwa tygodnie odetchnę z ulgą, bo na gastroentero nas przerzucą, więc będzie baju baju alergo. :D

2 komentarze:

  1. Zazdro. też bym się chciał uczyć gdziekolwiek za granicą..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczac sie zagranica nie masz tego wyroku wynikajacego z uprzedzen.

      Polska edukacja nie jest zla, zagraniczni absolwenci medycyny nie sa nadludzmi.

      Jednak np. w takiej Szwajcarii uwazaja ze wszystko co ze wschodu jest podejrzane i lepiej nie - wiec jesli Maja jakiegokolwiek austriaka czy niemca to on dostanie robote a Ty dopiero jak nie bedzie lepszego.

      To ma sie nie tylko do PL ale do SK, CZ, HU, RO, BG, GR

      Ersatzbewerber. Zamiennik. Jak zamiennik do drukarki -a wiec nie oryginal.

      Usuń