piątek, 30 stycznia 2015

One final down, one more to go; było sobie życie

Egzamin z fizjologii zakończony 4,5 w indeksie, jestem w miarę zadowolona, choć plan był, że ma być 5. Jeszcze tylko biochemia i będę spełniona.

Kilka dni temu siostra chłopaka kończyła lat 10 i z tejże okazji postanowiliśmy kupić jej jakiś fajny prezent-na-pewno-nie-dodatek-do-sims4. Jako że jesteśmy pro gry planszowe, zdecydowaliśmy się kupić "Było sobie życie." Gra medyczna dla młodych, na opakowaniu przykładowe pytania były całkiem interesujące. Sobie kupiłam wersję mini i potem zamiast uczyć się na egzamin, w ramach rozrywki egzaminowałam samá siebie. Niektóre pytania dość trudne, inne bajecznie łatwe, ogólnie rzecz ujmując super rozwijająca gra dla dzieciaków i można się trochę przy niej uśmiać. Dlaczego? Podam the best of best przykłady:

1. Czemu służą szczepionki?
a) aby poprawić humor pielęgniarkom
b) aby dręczyć dzieci
c) odporność

2. Jak rozwinąć skrót DNA?
a) Dziury Na Autostradzie (mój faworyt, haha!)
b) Dzieci Nie lubią Antybiotyków
c) kwas deoxyrybonukleinowy

3. Co to jest śledziona?
a) żona śledzia (!!!)
b) organ usuwający stare i defektywne erytrocyty, bierze udział w wytwarzaniu immunoglobulin
c) ...

wtorek, 27 stycznia 2015

All about me being a procrastinator



Pokoju jeszcze nie sprzątałam, więc pewnie zrobię to jutro.
Panikować powoli zaczynam.
Listy zadań nigdy nie robię.
Drzemki już dziś były.
Cały czas gubię ścieżkę naukową.
Zdjątka na insta lecą pełną parą.

Facebook all day all night.
Już złożyłam zamówienie na waniliowe wafelki.
Candy Crash level 394.
Od kiedy opuściłam Stany, telewizji i seriali NIE oglądam - yes yes yes!
Podział materiału na ludzi podczas sesji nie ma sensu. [*]
Jestem w tym punkcie; już jest wieczór, jestem zmęczona.. JUTRO BĘDĘ SIĘ UCZYĆ.

sobota, 24 stycznia 2015

Sesjo, nadchodzę!

Pod presją nie ma ma rzeczy niemożliwych. Ostatni możliwy termin poprawy z biochemii zdałam na 4!!! :-D Mikro na 4,5. Szkoda, że musiało to kosztować tyle nerwów, ale przynajmniej jest to już za mną. Sesjo, nadchodzę!! Co prawda nie jestem zbyt optymistycznie nastawiona do egzaminu z bioshitu, zapewne zdam go za trzecim razem przy wielkich nerwach, bo w końcu uwielbiam dreszczyk emocji w zestawieniu z tym przedmiotem, jednak biorąc pod uwagę fakt, że w tym semestrze poprawiałam każde możliwe koło, to może pomyślnie zaowocuje to na finalu? Będę się śmiała jak jakimś dziwnym trafem dostanę czwórkę. Jakby nie było, w tym roku niczego tak aktywnie nie utrwalałam jak właśnie biochemii. xd

Jakie były koła? Nie były trudne, jak się dobrze obkuło. Dali trochę kruczków. Pytano o reakcję z udziałem NAD+ w beta-oksydacji, w jakim procesie i ile energii wytwarza (i tu zgrzyt, bo książka pisze, że 5ATP, a katedra twierdzi 2,5), opis fatty acid synthase z wszystkimi reakcjami, ketone bodies formation, różnice LCAT i ACAT itd. Z mikrobiologii pytali o wirusy przy laryngotracheitis, różnice między vaginitis, a vaginosis, bakterie w catheter-associated UTI in patients catheterized longer than 30days, coś o necrotizing pneumonia, przykłady endogenous i opportunistic infections, syphilis, chlamydia i kilka innych.

Od 1 stycznia uczę się po mniej więcej 7h dziennie, ile mi to da? Nie wszystko było związane z przedmiotami sesyjnymi, ale liczba jest zaiste imponująca.

No to czas zacząć uczyć się do sesji.
Candy Crash level 378!


czwartek, 15 stycznia 2015

Na finishu

Dowaliłam biochemii. Z tissue metabolism wydusiłam 4+. +10 do zajebistości i trochę odetchnęłam z ulgą. Ostatnio mam jakieś szczęście do pisania o czymś, o czym zielonego pojęcia nie mam, bo teraz złapało mnie pytanie o udziale vitaminy C w syntezie kolagenu i wymyśliłam sobie, że chyba w hydroksylacji, co okazało się prawdą. Być dzieckiem szczęścia.. :-D Dzień byłby zacny, gdybym do kompletu przebrnęła przez mikrobiologię, ale jak nietrudno zgadnąć - nie ma tak dobrze. Tradycyjnie brakło punkta, ale to i tak dobrze, bo przez biochę nawet książki nie otworzyłam, a 56% nastukać to nie takie hop siup!

Fizjologię też zdałam, choć to było najbardziej żałosne kolokwium spośród wszystkich. Wszyscy przez wczorajszą mikro nic z układu nerwowego nie ogarniali, więc wstyd jakich mało, ale na szczęście prowadzący kapnął się, że coś było nie halo i dał nam więcej szans niż zwykle.

Jeszcze jutro ostatnie koło, w następnym tygodniu dwie poprawy i sesja. Spaaaać...
 




czwartek, 8 stycznia 2015

Tissue metabolism

Nie jest aż tak źle, jak przewidywałam. Wczoraj miałam ostatnie kolokwium z biochemii i tuż przy wyjściu z sali zatrzymał mnie nikt inny jak prowadzący we własnej osobie z wiadomością, że ZDAŁAM poprawę z nitrogenu, która była tydzień przed świętami. SUPER, świetnie! Szkoda tylko, że wcześniej e-maila nie dało się wysłać, bo już prawie włosy straciłam z nerwów, że cały semestr będę miała na jednej poprawie w styczniu.

Co do ostatniego kolokwium; starą tradycją zabrakło mi PUNKTA. Byłam tak zła, że aż uświadomiłam nauczyciela jak bardzo nie lubię jego przedmiotu. xD Teraz dla odmiany zadania otwarte miałam zrobione wszystkie dobrze(!), a rozjechałam się na zasranych ABCDE, ugh. Już nie wspomnę o tym, że coś mi się ubzdurało, że DAG tworzy phosphoprotein, a nie protein kinase C. Dziwny ten test był. Iron absorption pominięte całkowicie poza pytaniem wielokrotnego wyboru gdzie żelazo jest wchłanianie (odpowiedzią poprawną był żołądek i dwunastnica; pierwsze słyszę, że żołądek też, bo tutoriale na USMLE i książka mówiły tylko o dwunastnicy z górną częścią illeum, i prawie przez to zaznaczyłam upper part of illeum, ale pewnie na tym to polegało, by jak zwykle namieszać nam w głowach.) Myślałam, że przy szczegółowym metabolizmie wątroby i innych bardzo ważnych tematach, jestestwo witaminy D zostanie pominięte, bo to mniej ważne, ale oczywiście pomyliłam się bardzo, gdyż dano nam z tego 4 pytania. Na odwal przeczytałam rozdział z tym związany, a o dziwo dostałam 2/3 punkty o mechanizmie vit.D w absorpcji wapnia w jelitach. xD To się nazywa "cudem przypomnę sobie się jakieś enzymy, transportery i produkty, wypiszę wszystko po kolei i może się uda." Podobało mi się pytanie z działaniem alpha-1-antitripsin, za to nie polubiłam pytania o budowę transductin, taka pierdoła, ech. Z tego, co pamiętam, to jeszcze pytali o CREB, hormony łączące się wewnąrzkomórkowo, co się nie łączy z G-protein, mechanizm działania phospholipase C, 2nd messengers, coś o oku, inhibitory COX-1 i COX-2 i phospholipase A2, cos o insulinie, budowa kolagenu i elastyny + co maja wspólnego i to tyle, co pamiętam. No nic, za tydzień poprawa tissue metabolism, ostatnie koło w tym semestrze z mikrobiologii i fizjologii, za dwa tygodnie lipids i sesja.

Wynalazłam nowy sposób nauki i jest zdecydowanie bardziej efektywny, jeśli chodzi o taki shit jak biochemia. Tutoriale na youtubie są mega. Z nich robię notatki i przy okazji będę wiedziała, co do USMLE na pewno się przyda. Może rzeczywiście przeniosę się na studia w Stanach, ich system nauki dużo szybciej do mnie trafia. W Europie panuje moda na "jak utrudnić", a u nich "jak ułatwić." Wszędzie tworzą mnemonics i do końca życia zapamiętam, że np. w cAMP signaling pathway są hormony ze skrótu FLAT ChAMP (FSH, LH, ACTH, TSH, CRH, hCG, ADH, MSH, PTH) + GRH, calcitonion, glucagon i ACh.

Podczas nauki koagulacji znalazłam to (haha):

>> KLIK <<

"The process of aggregation!" HAHAHA <3

Na koniec najlepsze. Nie wiem czemu jeszcze nie wpadłam na taki pomysł, ale musicie przyznać, że jest przedni. xD


sobota, 3 stycznia 2015

Noworoczne rozterki

Za 4 dni ostatnie kolokwium z biochemii, a ja robię to:


Jestem głąbem. [*]

Sylwester przeżyłam tak samo obfity w fajerwerkowe wrażenia jak Święta w kolędy. O 20 widziałam jakieś strzelające false starty, a potem już nic z racji kiepskiego położenia (bo centralnie w budynku pod deszczem kolorów) nie było mi dane oglądać wybuchających petard. Jakby kiepskie zakończenie tego 2014, który w gruncie rzeczy nie był jakiś zły.

Ostatnie dni 2014 należycie spędziłam na shoppingu i raz szlag mnie trafiał, gdy ślepia me widziały rzeczy, które kupiłam miesiąc wcześniej za 150zł więcej, a potem radowałam straszliwie, bo naszyjniki, korciły mnie od dawna, zostały przecenione o 60zł. Łudzę się, że te zyski i straty wyjdą na zero bądz lekki, minimalny, tyci tyci plus.

Mam w planach zrobić generalny porządek w garderobie, co zdarza mi się co roku w okolicach grudnia-lutego i nawet w tym celu zakupiłam sporo przyjemnych dla oka wieszaków, ale z przykrością stwierdzam, że zbyt wielu rzeczy, to ja nie wyrzucę. Na szafach i pod łóżkiem mam pudła z butami i pokrowce z torebkami, z którymi nie wiem, co zrobić, bo miejsca zaczyna brakować. Chyba powoli spełniam marzenie o posiadaniu kilkudziesięciu par butów i torebek; na razie doliczyłam się liczb 43 i 35. To mój taki próżny konik.

Dręczy mnie mój własny związek i szczerze chciałabym go zakończyć, bo wiem, że nic z tego nigdy nie wyjdzie tak jakbym to sobie wyobrażała, ale niespecjalnie wiem jak mam tego dokonać. Niby powiedzenie "fajnie było, ale się skończyło" nie jest takie trudne, ale pomimo, że rzadko wplatam w innych jakiekolwiek uczucia, to staram się zachowywać wobec nich lojalnie i mimochodem przyzwyczajenie wkrada się tam, gdzie nie powinno, a to dość niebezpieczny i zdradziecki dodatek. Chyba daję się nabierać na piękne sentencje, łzy i płacze, rzekome zmiany i miłość, bo trudno to wszystko od siebie rozdzielić. Jedno pokrywa się z prawdą, inne jest owiane tajemnicą i nikt poza nim samym nie zna prawdy, następne wydaje mi się totalną bzdurą i jak tu racjonalnie, i z pełną świadomością powiedzieć tak czy nie? Teoretycznie chłopak złoto, ale z racji, że jestem bardzo wymagającą i krytyczną osobą, nie potrafię ot tak odciąć się od przeszłości, którą on ma ładnie ujmując kiepską, i w którą niestety mnie bezczelnie wplątał, tchórz. I tak od bardzo długiego czasu kiszę się w czymś, co sukcesywnie mnie dołuje, wyprowadza z równowagi, obniża własną samoocenę, a jednocześnie daje uśmiech, poczucie stabilności, bezpieczeństwa, radości i bycia kochanym. Czasami się zastanawiam czy nie lepiej by było zostać lesbijką, bo faceci to interesowne świnie. Żałuje, że jeszcze nikt nie wynalazł maszyny cofającej czas, znacznie poprawiłoby to poziom zadowolenia z życia na ziemi.

PS. Możecie się jeszcze spodziewać posta z podsumowaniem minionego roku. Jak ktoś nowy tu zawita, to będzie miał życie Leili w pigułce, nie będzie musiał przechodzić przez te 43 notki. :-P