Dwa kolokwia z biofizyki zdane, mikrobiologia poprawiona na 3+ (coś spadają moje mikrobiologiczne osiągi, przestajemy być przyjaciółkami, chlip, aczkolwiek i tak poprawiłam to najwyżej z całej grupy! :D), kolokwium z biologii jeszcze nie wiem, ale wiem, że jak zwykle rozwaliłam pytania otwarte, a durnowato przejechałam się na ABCD. :(
W nadchodzącym tygodniu czekają mnie kolejne dwa koła; ostatnie ever kolokwium z mikro i znów biologia. Powinnam już dziś zacząć naukę, ale że od dwóch tygodni imprezuję weekendami (coś musiało mi upaść na głowę, bo to zupełnie nie w moim stylu), to pewnie zacznę dopiero jutro.
Ostatnio mam mega szczęście z chłopakiem. Lubimy chodzić do Pizzy Hut i w tamtym tygodniu dostaliśmy gratis bar sałatkowy, bo długo czekaliśmy na zamówienie (coś pokręcili z rodzajami pizz jakie chcieliśmy), a wczoraj nie dość, że na wejściu dostaliśmy drineczki, bo niby długo trzeba było czekać, a summa summarum stolik dostaliśmy zaraz po drineczkach, to jeszcze dostaliśmy dwie średnie pizze zamiast jednej dużej, którą zamówiliśmy, bo nie mieli już dużego ciasta. xD Dziećmi szczęścia być... :-D
W squashu wczoraj odkryłam skąd wynika moje niedopchnięcie jeśli chodzi o odbicia prawą ręką. Otóż jestem dziwnym przypadkiem na tej ziemii i należę do grupy osób oburęcznych. Na papierze piszę lewą ręką (prawą wychodzi mi to wolno i nieco krzywo), a na tablicy w szkole piszę prawą, słoiki odkręcam prawą, w siatkówce serwuję prawą, w kosza kozłuję prawą. Teoretycznie obie ręce powinny być równo rozwinięte, ale niestety nadgarstek lewej jest wyraźnie sprawniejszy. Dziwnym jest to, że odruchowo rakiety nie biorę do lewej ręki, mimo, że ta jest mocniejsza. Ot, dziwactwo moje.
Jedną prezentację z patomorfy mam już za sobą. Dostałam maxa, także ideolo. Jeszcze jedna prezentacja i baj baj stresie.
Super, gratuluję zdanych kół! :-)
OdpowiedzUsuń