Od jakiegoś czasu w chwilach wzmożonej potrzeby zamiast okazyjnie stołować się w Makdolcu, robię to w Burger Kingu. Uważam, że to przełom, bo jeszcze do niedawna nic nie mogło konkurować z McDonaldsowym McChickenem (czasami miałam fazę na Zingera z serem w KFC, ale zdarzało mi się nadziać na żyłki w mięsie, a takich dodatków nie lubię. ;<) Teraz rządzi pan Whooper, który ledwo mieści mi się w dłoniach i którego jeszcze nigdy nie zjadłam w całości. I nie, nie jestem fast foodowym pożeraczem, te czasy minęły o dziwo wtedy, kiedy wyjechałam do Stanów. (A wydawać by się mogło, że dopiero wtedy zaczęły, co? :P) Btw w Stanach mają okropnego Maka. Bułki rozpadają się w rękach, Ów "jadłodajnia" jest dobra tylko u nas i nie jest to jedynie moja prywatna opinia. Jako ciekawostkę powiem Wam, że w Japonii i Chinach McChickena podają w tych papierzastych zawijasach, co dla mnie było dziwne i przez chwilę wykłócałam się ze sprzedawcami, że zamówiłam McChickena, a nie Cheesburgera. (Nie moja wina, że nie byłam w stanie rozczytać ich cing ciang ciong znaczków...)
Chodzę po sklepach i dalej kupuję mniej lub bardziej potrzebne rzeczy. W sumie sama na większość zarabiam, więc przynajmniej pasożytnictwa nie uprawiam, no ale... mogłabym przystopować. W pokoju nie da się już przejść, bo wszędzie leżą jakieś nierozpakowane torby, a ja niespecjalnie mam pomysł, gdzie mogłabym upchać ich zawartość. Zawód? Zakupoholiczka.
Podczas tego lekko ponad tygodnia w końcu nadrobiłam zaległości filmowe. Obejrzałam Herkulesa z Iriną, ale dupala mi nie urwało. Zdecydowanie bardziej do gustu przypadła mi Legenda Herkulesa, w której jest wątek miłosny. <3 Wszystkim z miejsca polecam The Big Wedding, myślałam, że w trakcie posikam się ze śmiechu. Obejrzałam też Aleksandra, co sprawiło, że potem przez cały dzień miałam co robić (zgłębiałam o nim wiedzę.) Begin Again też całkiem przyjemne, film o muzyce, nawet chwilami śmieszny i występuje w nim Adam Levine! Następny w kolejce jest If I Stay.
Od początku stycznia mam już gotowy plan na semestr letni i z przyjemnością stwierdzam, że będę miała prawie trzy dni wolnego. Dobrym posunięciem było wyrobienie wszystkich fakultetów w zimę. Lepiej przemęczyć się na samym początku, a potem, kiedy dni robią się coraz dłuższe, mieć więcej czasu dla siebie. W poniedziałki rzadko będę pojawiała się na uczelni, we wtorki regularnie, środy wolne, czwartki dopiero na popołudnie i tylko na 2h, a piątki, hehe... gwóźdź programu. Ciurkiem od 10-19, oooo taaaak! Ale coś za coś, chyba lepiej tak, niźli miałabym plan porozwalany po każdym dniu i okienka 2-5 godzinne.
W czerwcu czeka mnie 5-6 egzaminów. Czuję, że ten semestr będzie bogaty we wrażenia. Zwłaszcza, że anatomia powraca, także już wiem, co zastąpi miejsce moich notorycznych popraw z biochemii. xD
Powoli temat praktyk zaczyna zaprzątać mi myśli. I jak przypomnę sobie zeszłoroczne, to niedobrze mi się robi na myśl, że znowu miesiąc stracę na patrzenie-nic-nie-robienie. [*] Nie wiem czy tylko ja tak wrogo jestem nastawiona do tego, ale może powinnam zacząć myśleć, że medycynę to tylko dla funu studiuję, bo lubię się uczyć? Źle się czuję z myślą, że tak przykro reaguję na to.
PS. Śniło mi się, że pływałam łódką po jeziorze, w którym dryfowały czaszki, WHOOT?
Trochę spóźnione, ale chyba całkiem trafne.
Z tym spaniem to mam identycznie, 2:45 codziennie pobudka na sprawdzenie czy na tumblrze aby nie wybuchła bomba przez 5 godzin mojej nieobecności, potem mogę spokojnie iść spać.
OdpowiedzUsuńCo do reszty - Maca nie lubię, Burgera nie lubię, na zakupy idę dziś <3 Obejrzałam też wczoraj Begin Again, hah, przypadek? Nie sądzę :d Całkiem przyjemny, na kolana może nie rzuca, ale naprawdę fajnie się oglądało.
Praktyki już załatwiłam i też mam dość mieszane uczucia.. W zeszłym roku u dentysty było niestety dość średnio, ale w tym już wybrałam inny gabinet i mam nadzieję, że będzie trochę lepiej. W sumie już coś niby umiem, poza tym chytrze znalazłam sobie gabinet na NFZ, także mam nadzieję, że nie będę przez miesiąc myć narzędzi po zabiegach, a raczej robić coś bardziej twórczego.
A anatomii zazdroszczę, wiesz jak ja za tym tęsknię??
Jestesmy uzaleznione od internetowych przyjemnosci, jak dobrze, ze nie jestem w tym sama! *.*
UsuńUDANYCH ZAKUPOW!! <3
W Begin Again najlepszy jest producent. Poczciwa, smieszna istota. Co do przypadku; w przypadki nie wierze, wyglada na to, ze na jednych falach nadajemy. :D
Ooo, no to moze na NFZie sie cos ruszy, ja sie zastanawiam czy zalatwiac sobie praktyki czy poczekac na to, co mi uczelnia przydzieli. Ciezki orzech do zgryzienia, bo slyszalam, ze Ci co poszli rok temu z uczelni, mieli dosc lajtowo i po tygodniu zostali odeslani do domow.
Chodz sie zamien, bo ja anatomii nie cierpie. [*] Co prawda teraz jeden semestr bedzie mnie meczyla i w troche innej formie (anatomia kliniczna, wiec czyms sie roznic musi), ale sam fakt, ze beda mi zaraz nad glowa dziubac, ze juz nic z czlowieka budowy nie pamietam, oslabia mnie wystarczajaco xD
O, uczelnia przydziela Wam praktyki? Ja nawet nie wiem, co u nas się dzieje, jak nie przyniesie się tego skierowania, pewnie ścigają jakoś indywidualnie i się od tego nie ucieknie. Może pokombinuj z innym szpitalem niż roku temu? Chociaż to i tak głownie zależy od lekarzy, jak trafi się dobry lekarz, ktory ma coś do powiedzenia, to się coś z tego wyniesie, a jak taki, co uważa ze student to wrzód na tyłku to nic nie pomoże. Oby w tym roku było lepiej, teraz już nie masz pielęgniarskich praktyk?
UsuńA zakupy były udane, oj były <3 muszę chyba dokupić drugą szafę, bo ta już prawie się nie zamyka ;<
Jak sobie sami nie załatwimy, to uczelnia nam przydziela. Wiesz, rok temu miałam załatwiane praktyki przez moich znajomych lekarzy i miało być git, a wyszło jak wyszło. Oni mówili swoje, a oddziałowa, która próbowała dostać się na lekarski 5 razy i nie podołała, wyżywała się na mnie, na co lekarze mieli średni wpływ, bo to były - jak nazwa wskazywała - praktyki pielęgniarskie. >.<' Teraz będzie SOR i przychodnia.
UsuńHaha, witaj w klubie z tą szafą! <3
Mój mózg zresetowany serialami-całe dwie doby z Greys Anatomy :D a ze spaniem to moja patologia bije wszystko...potrafię nie spać do 3 a obudzić się punkt 7. Przed nowym i nieznanym semestrem zawsze myśli kotłują się w głowie. Ale mam nadzieje, że będzie lepiej ;) I powiem jedną herezję: chyba brakuje mi stresu biochemicznego :D
OdpowiedzUsuńTo ja teraz walne herezje: nigdy nie ogladalam Greys Anatomy. :P Dr House'a tez nie.
UsuńA biochemia - nie wiem czemu, ale mimo tego zla, ktore w sobie kryje, jako tako dobrze ja wspominam. Pewnie tylko dlatego, ze wyszlam z tego wszystkiego calo i to z dobra ocena.
Wiem, że to spam, ale inaczej nie mogę zareklamować mego bloga, proszę, wpadnij na niego :) Zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://medycynapotrzydziestce.blogspot.com/
Tez uwielbiam McChickena! :D z tym, że jednak Zinger i w ogóle kfc wygrywa.
OdpowiedzUsuńPo sesji chyba każdy ma jakieś problemy ze snem, psychiką albo percepcja :D
Naprawdę 5-6 egzaminów?
Pocieszyłeś mnie. :D
UsuńNaprawdę naprawdę; patofizjo, patomorfa, mikrobiolololo, biofizyka, anatomia kliniczna i coś, co mi właśnie uciekło, ale wiem, że można być zwolnionym z tego jak się jakąś pracę naukową napisze tylko, że nie wiadomo czy zostanie ona przyjęta, dlatego wyszło mi 5-6.
Współczuję troszkę z tym spaniem, w końcu to wolne, a skoro wolne to czas na spanie!! Ale u ciebie to kwestia przyzwyczajenia. Nadejdą zajęcia to raczej nie będziesz sięgała po Candy Crush tylko po Bochenka :) ( hahaha ale Cię pocieszyłem, nie ma co)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko pozdrawiam i życzę obfitego wypoczynku!
Bochenek to juz nie moja dzialka, pierwszy rok mam za soba + to polska ksiazka, a ja sie z takich nie ucze. :)
UsuńNieee, Candy Crush od listopada zawraca mi glowe i zajecia/kolokwia/egzaminy w tym nie przeszkadzaja. :-P