Dowaliłam biochemii. Z tissue metabolism wydusiłam 4+. +10 do zajebistości i trochę odetchnęłam z ulgą. Ostatnio mam jakieś szczęście do pisania o czymś, o czym zielonego pojęcia nie mam, bo teraz złapało mnie pytanie o udziale vitaminy C w syntezie kolagenu i wymyśliłam sobie, że chyba w hydroksylacji, co okazało się prawdą. Być dzieckiem szczęścia.. :-D Dzień byłby zacny, gdybym do kompletu przebrnęła przez mikrobiologię, ale jak nietrudno zgadnąć - nie ma tak dobrze. Tradycyjnie brakło punkta, ale to i tak dobrze, bo przez biochę nawet książki nie otworzyłam, a 56% nastukać to nie takie hop siup!
Fizjologię też zdałam, choć to było najbardziej żałosne kolokwium spośród wszystkich. Wszyscy przez wczorajszą mikro nic z układu nerwowego nie ogarniali, więc wstyd jakich mało, ale na szczęście prowadzący kapnął się, że coś było nie halo i dał nam więcej szans niż zwykle.
Jeszcze jutro ostatnie koło, w następnym tygodniu dwie poprawy i sesja. Spaaaać...
Gratulacje! :) A z tym jednym punktem to faktycznie już tradycja :P
OdpowiedzUsuńŁo Jezu, kujony, kujony wszędzie! :D
OdpowiedzUsuńI dzięki za stronę o LOTRze, fantastyczna <3
OdpowiedzUsuńNie ma za co. <3
Usuń