piątek, 30 czerwca 2017

[168] 4th year - complete

Nie wiem kiedy ten rok minął, ale był on najszybszy w ciągu całych studiów. I najbardziej lajtowy, jeśli chodzi o naukę, co niekoniecznie dobrze wpłynęło na poziom mojej wiedzy. :-P Bez bata nad głową niespecjalnie potrafię sama zmusić się do nauki, więc uczyłam się tylko wtedy, kiedy trzeba było. Wiem, mało ambitnie, ale siła wyższa. Ironią losu jest to, że w zimę najmocniej przysiadłam do zakazów, a i tak nie zdałam ich w pierwszym terminie. xD Za to właśnie serdecznie nienawidzę egzaminów ustnych; za dużo tam czynników poza wiedzą, które wpływają nie dość, że na ocenę, to jeszcze na sam fakt czy się w ogóle zda. xd Nie wspomnę nawet o szczęściu i osobnikach, które uczyły się kilka godzin, a zdały na 4,5, bo akurat wylosowały pytania z tzw. common knowledge albo akurat to, co przeglądali.

Znów zrobiłam godziny faków do przodu, więc za rok będę mieć chyba tylko 20h? ;o Trochę lipa, bo już upatrzyłam sobie fakultet z 30h, który przyda się do egzaminu końcowego i albo będę chodziła za kogoś albo na listę się nie wpiszę, bo muszę być tam koniecznie, a nie będę extra tysiaka płacić za dodatkowego ECTSa.

Wiecie co? W tym roku było wszystko fajnie, ale praktyki to jest jakiś ultra słaby żart. Anestezjologia jak anestezjologia, nie mam nad czym płakać, ale chirurgia... uwaga uwaga: wylądowałam na oddziale otolaryngologii, chryste, trzymajcie mnie. xd Najgorszy przedmiot w tym roku, najnudniejszy z możliwych, tak się cieszyłam, że po egzaminie mam już go za sobą, a tu taki uj. Za jakie grzechy? ;< Podczas zajęć byłam na trzech operacjach i kilku zabiegach, i za dużo to tam nie zobaczę. Ech, a miało być tak pięknie, wpisana byłam na naczyniówkę i dziwkanat zrobił jakiś słaby szacher macher i proszę bardzo. Teraz będę odprawiała wszelkiego rodzaju modły, razem z zaklinaniem deszczu żeby się nade mną zmiłowali i puścili szybciej. Tra-ge-dia.




A tu proszę, macie mojego męża. :-D

sobota, 17 czerwca 2017

[167] I'm bursting with pride

Nie wiem jak to zrobiłam, ale farmę kliniczną, z której uwielbiają stawiać warunki, zdałam. <3 Co prawda nie wiem na ile punktów, ale sam fakt jest wystarczająco zadowalający. Tylko dwa egzaminy zostały, więc tak jakby ósmy semestr jest już over, hrhrhr. Strasznie szybko przeleciał ten rok i jest to przerażające, bo jak piąty przeleci równie szybko, to w mgnieniu oka obudzę się na szóstym, a później to już lekarzem niby będę. xd Szczerze powiem, że medycyna mogłaby trwać 10 lat, może wtedy nie trzęsłabym portkami przed zbliżającą się odpowiedzialnością? :P

Najnudniejszy przedmiot 4 roku? Farmakologia kliniczna. Najnudniejszy przedmiot kliniczny? Otolaryngologia. Medycyny paliatywnej nie liczę, bo mieliśmy z tego tylko trzy zajęcia, więc dało się zapomnieć o istnieniu czegoś takiego.

Na gastroenterologii mieliśmy super profesor. Z wyglądu jak nie lekarka, ale na pieczątce trzy specjalizacje, profesura.. :-D Pomijając fakt, że natrafiliśmy na wielu pacjentów udawaczy pt. "boli mnie tu, ale nie opiszę jak ten ból wygląda", to zajęcia były całkiem ciekawe. Jedna z tych specjalizacji, która mnie nie odpycha na dzień dobry.


W ogóle duma mnie rozpiera, ponieważ moja najmłodsza uczennica, którą mam pod skrzydłami od końca jej podstawówki i przez to czuję się jakby to było trochę moje dziecko, pisała w tym roku egzamin gimnazjalny i napisała go na maksa. Kiedy wczoraj zadzwoniła z wynikami, to było takie aww, totalnie się nie spodziewałam, myślałam, że powie mi dopiero w poniedziałek jak się spotkamy. Ona jest chodzącym uosobieniem mojego sukcesu pedagogicznego. Kiedy zaczęłam mieć z nią zajęcia, była totalnie zamknięta w sobie, nie chciała rozmawiać, gdy odpowiadała robiła to bardzo lakonicznie, ciężko było cokolwiek z niej wyciągnąć, była strasznie roztrzepana, o niczym nie pamiętała, tak zwany Ordnung był jej totalnie obcy, w sklepie brała coś z półki, odkładała to kilka alejek dalej, zajęcia potrafiła odwoływać w tym samym dniu, a teraz? Teraz jest wszystko na odwrót. Ojca poucza, że "tato nie można odwoływać zajęć tak na ostatni moment", kiedy na przestrzeni tych lat zmniejszyła nam się częstotliwość zajęć z 3x w tygodniu po 2h do 2x po 2h, a teraz do 1x po 2h, mówi, że zajęcia raz w tygodniu powodują u niej uczucie jakbyśmy się nie widziały sto lat. <3 Kiedy przychodzi temat mojego ukończenia studiów pyta czy jak już będę lekarzem, to nadal ją będę uczyła, czy przyjdę na jej zakończenie szkoły i czy jak już kiedyś będę wychodzić za mąż, to czy zaproszę ją na ślub, to takie urocze. Mimo sporej różnicy wieku między nami, przez ten ogrom czasu jaki ze sobą spędziłyśmy, wytworzyło się coś, co idealnie odzwierciedla się w adresowaniu jej jako mojej siostro/córko/uczennico/przyjaciółki. :-) Podejrzewam, że na to wszystko miała też wpływ jej sytuacja, bo rodzice rozwiedli się w najgorszym dla niej momencie (akurat lekko przed tym jak nasze ścieżki się spotkały) i te sześć wspólnych godzin tygodniowo były wypełnieniem tego, co normalnie spędziłaby sama bez nadzoru i bez słowa przewodnictwa.

sobota, 10 czerwca 2017

[166] Very important!

Attention attention, Attenzione itd.

Z racji, że sesja w pełni,
SZUKAM SUPER SERIALU.


Wymogi są następujące:
  • klimat ŚREDNIOWIECZA
  • MAGIA, SMOKI - bardzo mile widziane. :D

Grę o tron, Legend of the Seeker i Merlina już przerobiłam. Vikingów też.

Jest coś jeszcze warte zmarnowania czasu w tym klimacie o czym istnieniu nie mam pojęcia? :(((


Z braku laku filmy też przygarnę. ;-(


niedziela, 4 czerwca 2017

[165] Least expected

The best happens when least expected.


To, że jestem masterem od rzeczy niemożliwych i co najmniej dziwnych, nie jest niczym nowym, ale natężenie takich sytuacji jest coraz większe, bo dosłownie codziennie coś się dzieje. Kilka dni temu wracałam z uczelni, dwóch facetów jechało za mną i na światłach stanęli obok, kierowca zaczął na mnie chrząkać, jego pasażer "podjedź bliżej, pewnie nie słyszy." xDD Nie zdziwiłabym się, gdyby takie coś leciało z jakiejś starej bmki, ale to byli faceci 30+ w aucie tej samej klasy, co mój. [*] Dwa dni później miałam korki z uczennicą akurat w galerii handlowej, bo poszłyśmy tam na pychota śniadanie i po półtorej godziny dosiadł się do nas jakiś gość, który był takim wrzodem na dupie, że aż ciężko to jakkolwiek opisać. Pytał czy może się dosiąść, bo nie lubi jeść sam, mówimy mu, że nie bardzo, bo się uczymy, a on, że nie będzie przeszkadzał i tylko na dwie minuty. Dwie minuty zamieniły się w godzinę. Jeszcze, gdyby siedział z nami cicho i jadł, to ok, ale on non stop kłapał dziobem, więc ani ja ani uczennica nie mogłyśmy się skupić. Gość ewidentnie przyszedł na podryw i pokłony dla niego aż po samą ziemię za odwagę, bo teraz to się podkula ogon pod siebie, a potem szuka szczęścia na Spotted, ale mógł to inaczej rozwiązać, nie musiał marnować nam godziny, która miała być przeznaczona na sobotnią naukę. Jego teksty były powalające. Ucinałyśmy rozmowę jak tylko się dało, a on nadal swoje. "Mam siostrę, wiem jak rozmawiać z kobietami. Macie rodzeństwo?", "Jakim jednym słowem byście się opisały? Ja siebie opisałbym PRZEBOJOWY." W pewnej chwili zdrzaźnił mnie, więc powiedziałam mu, że ten przebojowy możesz sobie zamienić na wkurwiający, a on nadal niezrażony kontynuował swoje wodospady pytań. xD Uczennica zaczęła mi pokazywać tematy, które ma przygotować, zapytałam na kiedy to ma, a nasz "kolega", kiedy usłyszał, że na koniec czerwca, wyleciał z "to dobrze o Tobie świadczy, że przygotowujesz się z wyprzedzeniem. Jesteś dobrą uczennicą?" xDD Oczywiście niepytany musiał pochwalić się, że studiuje prawo, więc trochę śmiechu miałyśmy, że "wiadomo, tylko prawnicy z bomby się chwalą co robią." xD Dopiero pod koniec naszej cierpliwości zaczął przechodzić do rzeczy i spytał czy mam dużo fajnych chłopaków na medycynie (nie mogłam się powstrzymać i musiałam wylecieć z ripostą czy jest nimi zainteresowany :D) i czy wolna jestem. xd Innym razem siedziałam na ławce wraz ze swoją najmłodszą uczennicą i podszedł do mnie chłopak z kapslem po napoju, obróciłam go, a tam "lecisz na mnie?" xD

Ostatnio sami prawnicy spadają mi na głowę, czy mogę odebrać to jako znak, że pomysł o pójściu na prawo jest jednak dobry? :-D

Aaaa i żeby nie było za mało dziwnych akcji, to wczoraj gadałam sobie o pewnej osobie, z którą niezbyt chcę się widzieć i co? Ledwo zaczęłam temat, a zza zakrętu nagle jegomość wyjechał wprost na mnie. Litości.. :D W sumie to żałuję, że mu nie pomachałam, bo akurat minął lekko ponad rok od chwili, gdy atakował mnie z kilku nieznajomych numerów i po trzech latach braku kontaktu chyba jedyne czego tak naprawdę chciał się dowiedzieć, to gdzie mieszkam i czy nadal studiuję medycynę, bo cicho liczy na to, że jednak mi się w życiu nie powiedzie. <3 Mutti czasem mówi, że widzi go pod naszym domem na spacerkach z nowymi dupami albo jak przejeżdża i lampi się czy przypadkiem nie ma mojego auta, bo może akurat królewna przyjechała i podkuliła ogon, bo ze studiów nic nie wyszło. xD



piątek, 2 czerwca 2017

[164] Died too soon

Dwa dni przed egzaminem jeden z kolegów wziął, był i przedawkował. Teraz leży na sądówce. Nie wiem co mam powiedzieć, nie wiem jak to skomentować, jakoś to do mnie nie dociera, bo jeszcze w czwartek przyszedł do mojej grupy odrabiać pediatrię.

A radiologię ZDAŁAM, także hip hip hurra, prawdopodobnie (tfu tfu nie zapeszająć!) nie będę miała żadnych poprawek. :-D Jeszcze tylko zaliczenie z farmakologii klinicznej, która jest u nas wrzodem na dupie, egzamin z mojej znienawidzonej otolaryngologii i najulubieńszej sądówki <3, trzy ostatnie ćwiczenia z medycyny paliatywnej, otolaryngo i gastroentero i.... nie, wcale nie wakacje. Jeszcze praktyki... bleh.

PS. Książka z radiologii jest pierwszą, którą na tych studiach przeczytałam od deski do deski. ;o

PS2. Sny dwa dni po tym jak je miałam, spełniły się połowicznie. Jestem wiedźmą. xD