wtorek, 3 maja 2016

[115] Infectious diseases

Wczoraj zaczęłam intensywnie rozmyślać nad tym, że bardziej powinniśmy się cieszyć tym, że jeszcze bezkarnie możemy świętować dzień naszej flagi, bo jeszcze trochę, a może przyjść dzień, kiedy ktoś stwierdzi, że go to obraża. o.O

Kilka dni temu wdałam się w dyskusję z murzynką, która twierdzi, że akt wandalizmu na jej samochodzie to wynik rasizmu. xd Może i tak, ale aż mnie dupa boli, kiedy widzę, że zaczyna się w Europie dziać to, co w Stanach. [*] Czarnoskóry nie zdał testu - rasizm nauczyciela, czarny pracy nie dostał - rasizm pracodawcy, a nie brak wykwalifikowania. Czarny wyciągnięty do odpowiedzi - rasizm. Czarny złapany przez policję - rasizm. Wszystko jest rasizmem. To samo teraz, dziewczyna nie złapała sprawcy, ale na 100% to przez jej kolor skóry i cały kraj jest automatycznie gówno wart. >.<'' Szkoda, że ten rasizm nie działa, kiedy białemu ktoś auto zepsuje. xd Zawsze poszkodowani są tylko nie-biali. Świat jednak nie potrafi balansować na równi, szala zawsze musi przechylić się w którąś stronę; najpierw czarni byli tyrani, za niedługo biali będą. W sumie już teraz wolność słowa działa tylko w jedną stronę, ech.. :D

Na zakazach tylko wiatrówki i mononukleozy, więc trochę nuda. Czasami trafią się niemowlaki matek z HIV na diagnostyce i tyle. W sumie nigdy wcześniej nie widziałam nikogo, o kim wiedziałabym, że ma HIV. Myślałam, że to zmarnowani życiem ludzie, którzy wyglądem prawie przypominają zombie, a tu zdziwko, taki obraz ma się nijak do rzeczywistości. W większości normalnie wyglądający, utrzymani ludzie. Mieliśmy przypadek nastolatki, która postanowiła przestać brać leki i przez 3 miesiące ich nie brała, potem mama zorientowała się, że tabletki nie znikają, szybko przyleciały do szpitala, w szpitalu badania, wyszło, że ma za wysoki viral load, lekarze przekonali ją by z powrotem zaczęła brać leki, wróciła do domu. Po niedługim czasie z powrotem trafiła do szpitala, znów badania, viral load jeszcze większy niż ostatnio (coś ponad 3000, gdzie norma jest <50.) Okazało się, że się wirus uodpornił no i nie wiadomo co z dziewoją będzie.
Przed każdymi zajęciami robią nam test na 10 pytań i trzeba to zdać, aby nie dostać -1 punkta do egzaminu. Jedno z pytań było o zapalenie oskrzelii; co jest pierwszą linią leczenia, no to zadowolona, że wiem, piszę amoksycylina z kwasem klawulanowym. I sru, klops. Zapalenie oskrzeli najczęściej spowodowane jest przez wirusy, więc żadnego antybiotyku się nie daje. >.<' Nienawidzę takich podchwytliwych pytań. xd

Na diagnostyce laboratoryjnej sprawdzaliśmy sobie grupy krwi, potem pacjentów X, a potem jakieś ćwiczenie, które do tej pory nie wiem, co miało na celu, ale trochę zajęło i wynik nam bardzo mocno minął się z oczekiwanym. xD Wspomnienia z biochemii wracają. <3

Mam nadzieję, że na kole z immunów poszło mi celująco. Jeżeli nie chcę pisać przeklętego kolokwium podsumowującego, muszę zdać bardzo wysoko. :-| Nie cierpię tego przedmiotu, bleh. A podobno jest lepszy niż genetyka. Dałabym wiele, by genetykę robić drugi. [*] Ale dla pocieszenia; zostały mi jeszcze tylko ostatnie zajęcia i papa!

Z farmakologii dostałam piąteczkę z recepty, badum tsss! Jeszcze tylko jedno kolokwium i zacznę stresować się egzaminem.

Onkologia się skończyła, teścik końcowy był całkiem spoko, praktycznie wszystko to, czego nauczyli nas na genetyce. xd

EDIT [4.05]: Czika czika bum! Jestem zwolniona z immunów, dostałam maxa, świat jest piękny!! :-D Do zobaczenia na egzaminie. <3

Zapomniałam wspomnieć o tym jak wyglądały zajęcia z onkologii. Dostawaliśmy fantomy i badaliśmy piersi (były różne rozmiary!), jądra, i odbyty oraz ocenialiśmy zmiany skórne w kierunku melanomy. Było bardzo fajnie, prowadzący był do tego stopnia wzorowy, że aż kilkakrotnie myśl czy by może nie odwiedzić go na kole, przemykała niezmęczona.



2 komentarze:

  1. Zazdroszczę praktycznych ćwiczeń z diagnostyki - u mnie podobno cały czas grzecznie siedzi się w ławeczce i odpowiada na pytania prowadzącej.

    A z tą rasistowską nagonką to trafnie to ujęłaś ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym rasizmem to w UK tez ciekawie..znam jednego PhD postdoca co awans chciał...bo był w danej jednostce najlepszy. Problemem było to, że ani czarny, ani emigrant, ani homoseksualista. Toniemy w politpoprawnosci

    OdpowiedzUsuń