niedziela, 20 marca 2016

[112] Ain't easy

Zapisałam się na bieg orientacyjny po uczelniach w mieście i jednym z zadań było bieganie w podziemiach, szukanie wskazówek, rozwiązywanie zagadek, odkodowywanie urządzeń, których nazwy nie znam, a którymi zajęli się znajomi kierunków ścisłych. :-P Było dużo kolorowych kabelków, lampek i przycisków. Fajnie było. Przez pół dnia poruszaliśmy się na wpół zgięci, kilka razy przywaliliśmy głowami w rury i inne wystające rzeczy. Staraliśmy się mijać pełno głębokich dziur, które w ogarniającej ciemności zdawały być się wejściem do kanałów/piekieł. xD Aż dziw, że ktoś wyraził zgodę na takie coś bez obecności żadnych opiekunów i cud, że nikt niczego sobie nie złamał, nikt nie zaginął, nikt nigdzie nie wpadł i nikt niczego sobie nie rozciął. Trochę przerażały mnie trutki na szczury i fakt, że dużo rur biegło tuż nad nami. Fantastycznie rozwinięta wyobraźnia jak zwykle nie zawiodła i tylko czekałam aż obleśny szczurek skoczy mi za kołnierz. xd Po wielu godzinach zabawy mieliśmy zaszczyt spotkać legendę jednej z uczelni. Trochę wątków historycznych na koniec i mogliśmy rozejść się do domów.

Na pulmonologi znów mieliśmy zaszczyt przeprowadzać wywiad z pacjentem typu gaduła. Był niestrudzony tym, że dostał już kolejne pytanie; nadal odpowiadał na to pierwsze, bo przecież historii jeszcze nie dokończył opowiadać. xd Zaczepiał naszego wymieńca z Brazylii, że jego żona też plecie sweterki. xD

Na pediatrii miałam okazję poczuć się trochę jak pedofil. Pierwszy raz w życiu rozbierałam małego chłopca i sprawdzałam jego genitalia, i trochę nieswojo się z tym czułam. Całe szczęście chłopiec wcale się nie wstydził, zagadałam go Sponge bobem i Patrykiem, i skończyło się na przybiciu żółwika. Później nawet odnalazł mnie na korytarzu, bo chciał pokazać jedną ze swoich zabawek. <3

Na internie mieliśmy pana ze sztuczną zastawką i panią z rozrusznikiem. U pana był szmer nad zastawką mitralną, u pani było coś nie tak z zastawką pnia płucnego. Jak z płuc zostałam okrzyknięta ekspertem, tak w sercu nic nie słyszę. -.- Dołuje mnie fakt, że egzamin praktyczny zbliża się nieubłaganie i mam coraz mniej czasu na cudowne olśnienie, a znając życie, pewnie dostanę pacjenta z problemem sercowym, więc mało śmiesznie będzie, gdy obleję. :-|

Z farmy mam wszystko pozdawane, a na maxa czuję się w tyle. Z immunów na ostatnich zajęciach mieliśmy teścik, ale że szczęśliwie go zaliczyłam, to 1:0 dla mnie. :-D

Strasznie zalatana jestem. Ten semestr miał być spokojny i luźny, a jest zupełnie odwrotnie. 9h pracy tygodniowo mnie wykańcza, więc zaraz po powrocie do domu padam na twarz i nic ze mnie nie ma. Nie mam czasu na znajomych i coś mnie strzela, gdy widzę jak inni, za przeproszeniem, srają czasem. Jest jednak plus. Lubię, gdy czas szybko mija i nie mam czasu się nudzić. Minus jest taki, że nie jestem zaangażowana w żadne organizacje studenckie, koła naukowe, itp. Nie, że pcham się do takich aktywności, bo akurat stronię od tego uważając, że jeszcze za mało wiem, aby jakiekolwiek prace naukowe pisać. Do tego dochodzą też ludzie, którzy mam wrażenie, że ścigają się ze szczurami, więc atmosfera mnie nie zachęca. Najwyżej potem będę pluła sobie w brodę.



6 komentarzy:

  1. Haha, u nas na pediatrii też trzeba było sprawdzać "czy wszystko jest na miejscu", ale to jakoś się zawsze w żart obracało i był śmiech razem z dzieciakiem :)
    Co do osłuchiwania to myślę, że nie ma się co martwić, im więcej przypadków się pozna, tym więcej się zapamięta więc wszystko jeszcze przed nami ;) Choć nie powiem, że odkąd dostałam prowadzącą panią kardiolog to nagle zaczęłam w ogóle słyszeć i rozpoznawać szmery nad sercem i wiem nawet gdzie promieniują, więc wow! :D A do poćwiczenia przed zaliczeniem mogę polecić to: http://www.blaufuss.org/, choć to oczywście nie to samo, co pacjent ;)
    Mam tak samo z kołami jak Ty - chciałoby się, choć w sumie nie za bardzo, bo jeszcze nie wiem co mnie naprawdę interesuje, a nie ma też czasu żeby na nie wiadomo ile kół sobie pozwalać (choć u mnie ostatnio luzy, ale wolę ten czas spędzać poza uczelnią ;D)
    Pozdrowienia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, dzieki! Moze ta strona mnie poratuje :-D
      Wiadomo, trzeba sie odstresowac troche! :D

      Usuń
  2. Też bym na coś takiego poszła, lubię gry terenowe ^^.
    Ja też na razie do żadnych kół się nie zapisuję. Mam nadzieję (która ponoć jest matką głupich), że za rok, dwa (trzy?) bedzie troche luźniej, a przynajmniej nie każą nam chodzić na wykłady do 18 codziennie i wtedy będę mogła zainteresować się jakąś dziedziną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sa super, szkoda tylko, ze zajmuja tyle czasu. Mi 9h zeszlo. :o
      Wyklady to zmora. [*]

      Usuń
  3. zawsze jest tak że jak masz tyle zajęć to patrzysz z zazdrością na ludzi z wolnym czasem, ale znowu mniej się rozwijasz itp :) znajdziesz wolny weekend to wrocisz do rownowagi :) co do kół to ja też polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie narzekam na brak wolnego czasu wolę się kształcić

    OdpowiedzUsuń