niedziela, 28 lutego 2016

[110] 6th semester has already started

Pierwsze koty za płoty z immunów poszły. Trochę przeraża mnie ich system, bo pomimo 3 kolokwiów będziemy mieć też jakieś koło podsumowujące tuż przed egzaminem. Nie jestem w stanie zrozumieć sensu tego, ale pewnie działa to w myśl zasady; im więcej testów, tym więcej szans na oblanie studentów. xD Co zajęcia pytają randomowe trzy osoby i można zgarnąć słynne "no credit", później latać za asystentami i błagać o wyznaczenie terminu zaliczenia tych zajęć, bo przecież arcy trudne jest wyznaczenie godzin konsultacji dla wszystkich. :-D Ostatnio 3h kwitliśmy w klasie, myślałam, że usnę. Coś mi slajd nie wyszedł, bo pod mikroskopem limfocyty flołtowały jak śnieg w zimie. xD

Na pulmonologii chodzimy w maseczkach. Pierwszy raz miałam okazję oglądać wyniki CT scanu, na początku była to czarna magia, potem okazało się nawet ciekawe! Czuję, że będzie z tym przedmiotem ostro; zajęcia ma z nami sam ordynator. ;x

Z interny mamy nowego prowadzącego. Taki słodki człowiek. <3 Lubi temat diagnozowania, więc w końcu ktoś nas nauczy co, gdzie i u kogo, bo do tej pory zazwyczaj skupieni byliśmy na powodach i przebiegu choroby, już niekoniecznie na leczeniu.

Na pediatrii w końcu zaskoczyłam rozpoznawanie brzmienia płuc, bo do tej pory wszystkie niepoprawne dźwięki zlewały się w jedno, a teraz jako jedyna zdiagnozowałam dziewczynkę, więc uważam to za niebywały sukces! xD W ogóle mieliśmy też przypadek trzylatki, która nadal była karmiona tylko mlekiem i wielkie zdziwnie, że ma anemię... *ok*

Egzamin z farmy ustalono nam na ostatni dzień sesji... Nie skomentuję tego. Powód? Bo wcześniej było wcześnie (zawsze sesję kończymy na początku czerwca) i dużo ludzi oblewało, więc profesor wpadła na pomysł, że da nam więcej czasu. :-(

Po szczegółowym przegladnięciu planu, stwierdzam, że dotychczasowy rekord długości zajęć pobija diagnostyka laboratoryjna z wynikiem 5h!!! Na takie ćwiczenia chyba trzeba zabrać ze sobą śniadanie, obiad i kolację... Żeby nie było, oczywiście będę je miała na koniec semestru, tuż przed sesją, coby za łatwo nie było przygotować się do niej. *ok* Nie wiem czemu w ogóle mnie to dziwi.



8 komentarzy:

  1. Cieszy mnie twój powrót do blogosfery. U nas semestr zaczął się wejściem smoka na protetyce. Co więcej okazuje się ze na większości zajęć przyjmujemy pacjentów,także każdy ma chwile zwątpienia w sprawność swoich dłoni.
    Pozdrawiam
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3
      Najgorzej jak sie zaczyna watpic w swoje umiejetnosci!

      Usuń
  2. Koło podsumowujące inne koła - skąd ja to znam... dodałabym jeszcze - zaliczenie którego dopuszcza do egzaminu z tego samego materiału. Ktoś chyba lubi mieć dużo sprawdzania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to jest takie zaliczenie. Nie zdasz podsumowujacego 3 kola zaliczenia, nie idziesz na egzamin. xD Chyba, ze cos innego jeszcze Twoja uczelnia wymyslila? :D

      Usuń
    2. Tak, dokładnie to <3

      Usuń
    3. A to haj fajw, immuny wpadły na ten sam jakże cudowny pomysł. xd

      Usuń
  3. Ooo to na 3 roku juz macie tyle praktyki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom :) w koncu zaczelo sie ciekawie robic :-D

      Usuń