Pediatria. Wchodzimy do sali nr 8, pacjentki w środku nie ma. Doktor przechodzi się po oddziale i po minucie przyprowadza 13-latkę. Zaczynamy ją badać, dziewczynka świetnie współpracuje. Poza powodem przez który trafiła do szpitala znaleźliśmy też anomalię żebrową przy ostatnim żebrze. Po 10 minutach badania, ktoś zaczyna szarpać klamkę w drzwiach, ale te nie chcą się otworzyć. Po dłuższej chwili walki, do pokoju wchodzi max trzylatka, która ów klamki sięgała dopiero po wspięciu się na palce. :-P Trzyma w ręce telefon. Jakoże akurat klęczeliśmy, byliśmy idealnie na jej wysokości. Stanęła między mną, a kolegą obok. Spytałam, co tam ma, na co dumnie odpowiedziała, że telefon.
Kolega spytał: co będziesz z nim robiła?
Dziewczynka: Dzwoniła. *widać, że miała otwartą listę kontaktów*
K: do kogo?
D: nie wiem.
K: czemu?
*chwila ciszy* D: bo nie umiem czytać...
I wyszła spłoszona. [*]
Pediatria jest mistrzem wśród zabawnych sytuacji na oddziale.
Już do domu trafiłam i niezmiernie cieszy mnie fakt, że i tu śniegu nie ma. :-D Może jeszcze dożyję tych czasów z przepowiedni, kiedy w Polsce będziemy hodować cytrusy. <3 Życzę Wam Wesołych Świąt, pysznego jedzenia, super prezentów i szalonego Sylwestra! A Wy mi życzcie sto lat. :-P
sobota, 19 grudnia 2015
niedziela, 13 grudnia 2015
[102] La c'est die
Weekend zaliczony pozytywnie. W sobotę do południa popracowałam, potem połaziłam po sklepach i zamówiłam buty. Mam nadzieję, że z innego salonu przyjdą niewymacane, bo szlag mnie trafia jak kobiety nubukowe buty ściagają nie za obcas, a za skórę, co powoduje, że tworzą się na niej rysy i wgniecenia. Nie uśmiecha mi się płacić dwieście euro za uszkodzone buty. Po powrocie do domu wzięło mnie na sprzątanie, więc wszystko teraz pięknie lśni, aż miło patrzeć. :-D
Niedzielę przeznaczyłam na naukę. Od rana męczę kalkulacje z farmakologii i nie umiem rozkminić jednego zadania tylko dlatego, że kombinuję, jak tu odpowiednio zapisać dawkę pacjentowi tak, aby nie tylko spełniała wszystkie kryteria, ale także aby jak najmniej pieniędzy wyciągnęła z jego portfela, bo po co kupować trzy butelki skoro można kupić dwie. Zagotuję się jak w końcu tego nie rozkminię! Wydaje się być proste, ale dawka akurat jest na tyle pokręcona, że wszystko komplikuje, buu.
A jutro to, co zawsze; uczelnia, praca, uczelnia, spanie. I nauka pomiędzy. :)
czwartek, 10 grudnia 2015
[101] Hard to focus
W następnym tygodniu czekają mnie dwa duże kolokwia.
I przepytka z całego semestru z pediatrii.
Dolar kosztuje 4 zł, brawo PiS! *klapklap* Mam wrażenie, że obrali sobie za punkt honoru, aby Unia wywaliła nas z UE za katastrofalne PKB i inne tego typu wyśmienite osiągnięcia. Rozumowanie niegłupie, bo przynajmniej kar nie będziemy musieli płacić, szczegół, że mamy szansę zbankrutować. :) Ech, mam nadzieję, że ich wyznawcy solidnie dostaną po dupie przez te 4 lata rządów.
sobota, 5 grudnia 2015
[100] Nothing's impossible
Jakiś czas temu przed pierwszym kolokwium z genetyki natchnęło mnie na oglądanie parodiowych filmików z Hitlerem w roli głównej. Trafiłam na świetną serię poświęconą jemu i medycynie. xD Na początku myślałam, że komuś nieźle musiało się nudzić, aby takie boskości układać, ale później doszłam do wniosku, że przecież każdy szanujący się student medycyny ma sporo czasu wolnego i wykorzystuje go mądrze, więc wszystko jasne. :-D
Dokładnie. Co prawda nie na anatomię, bo na genetykę, ale w niecałe pół dnia nauczyłam się na jedno z trzech kolokwiów. Jak się chce to wszystko można. :-D
Subskrybuj:
Posty (Atom)