Pediatria. Wchodzimy do sali nr 8, pacjentki w środku nie ma. Doktor przechodzi się po oddziale i po minucie przyprowadza 13-latkę. Zaczynamy ją badać, dziewczynka świetnie współpracuje. Poza powodem przez który trafiła do szpitala znaleźliśmy też anomalię żebrową przy ostatnim żebrze. Po 10 minutach badania, ktoś zaczyna szarpać klamkę w drzwiach, ale te nie chcą się otworzyć. Po dłuższej chwili walki, do pokoju wchodzi max trzylatka, która ów klamki sięgała dopiero po wspięciu się na palce. :-P Trzyma w ręce telefon. Jakoże akurat klęczeliśmy, byliśmy idealnie na jej wysokości. Stanęła między mną, a kolegą obok. Spytałam, co tam ma, na co dumnie odpowiedziała, że telefon.
Kolega spytał: co będziesz z nim robiła?
Dziewczynka: Dzwoniła. *widać, że miała otwartą listę kontaktów*
K: do kogo?
D: nie wiem.
K: czemu?
*chwila ciszy* D: bo nie umiem czytać...
I wyszła spłoszona. [*]
Pediatria jest mistrzem wśród zabawnych sytuacji na oddziale.
Już do domu trafiłam i niezmiernie cieszy mnie fakt, że i tu śniegu nie ma. :-D Może jeszcze dożyję tych czasów z przepowiedni, kiedy w Polsce będziemy hodować cytrusy. <3 Życzę Wam Wesołych Świąt, pysznego jedzenia, super prezentów i szalonego Sylwestra! A Wy mi życzcie sto lat. :-P
Jaka mądra dziewczynka! haha, uśmiałam się :)
OdpowiedzUsuńMi trochę szkoda, że śniegu nie ma, liczę na to, że jeszcze spadnie, bynajmniej u mnie...
Sto lat!! :)
Dzieci są takie pocieszne ze swoją szczerością :)
OdpowiedzUsuń