niedziela, 18 października 2015

[92] Textbooks, 3rd year subjects

W końcu mam już prawie wszystkie książki. Nie ma ich tak dużo, zauważyłam, że z roku na rok coraz mniej. Brakuje jeszcze tylko jednej, ale chyba jednak w tym roku się obędę bowiem plotki krążą, że da się przeżyć bez niej. Mam też pdf'a, więc łudzę się, że uda mi się nie lądować na fejsie. Nie umiem uczyć się z komputera. Wszystko mnie rozprosza.
Poniższa wyprawka wyniosła ponad $550, do tego jeszcze stetoskop, na który czekam, więc pewnie spokojnie dobiję do $700. Często zastanawiam się czemu w Polsce przekłady książek, które mam, kosztują mniej.. przecież wymagały czyjejś dodatkowej pracy?



Z dermatologii trafił mi się prowadzący terminator; jedyny plus, że nie będę z nim miała egzaminu, uff. Powoli oswajam się z pacjentami, ale nadal ani ja ani reszta mojej grupy, nie jesteśmy chętni dotykać żadnego z nich. Któregoś razu nawet doktor przypomniał nam, że skoro on dotyka, to znaczy, że my też możemy. xd

Genetyka jest nudna jak niedzielna msza. W dodatku ganiają nas z budynku do budynku, bo pierwsza część zajęć ma miejsce w innym miejscu niż kolejna. Szkoda, że podobno jest to drugi pod względem ważności przedmiot zaraz po farmie, bo całe trzy godziny spędzam na trzaskaniu w candy crush. :(

Interna jest super ciekawa, nasza prowadząca prześwietna, więc czuję, że czegoś się nauczymy. Ostatnio oglądaliśmy prześwietlenia klatek piersiowych i miednic. Badaliśmy głowę z szyją, potem klatkę piersiową. Opukiwaliśmy granicę płuc, co nie było takie proste, zwłaszcza, że pacjenta mieliśmy trochę przy kości. Potem robiliśmy sobie spirometrię, diagnozowaliśmy wyniki innych pacjentów, omawialiśmy różnice. Dużo się dzieje, więc nie da się nudzić!

Pediatria z bubuniami też jest fajna. Na pierwszych zajęciach uczyliśmy się zbierać wywiad, co okazało się ciężkim orzechem do zgryzienia. Na szczęście trafiła nam się mama, która na większość pytań odpowiedziała sama, więc znacznie ułatwiła sprawę. xD Potem oglądaliśmy jak małemu bubuniowi pobierali krew, co było straszne. Szkoda mi się go zrobiło. :(



1 komentarz:

  1. Ja uczyłam się genetyki rok temu z tej samej książki :) Nawet mi się podobała.

    Ojej, czekam na jakieś posty odnośnie pediatrii i maluchów, jak to wygląda z nimi. Są przesłodkie, ale znowu chore dziecko chwyta za serce.. I ciekawe, czy te matki faktycznie są najgorszą stroną tej specjalizacji :D

    OdpowiedzUsuń