poniedziałek, 11 maja 2015

Autopsja vol. 5; 22 tygodniowy płód

Dziś był 22 tygodniowy płód. Szczerze mówiąc wyglądał jak ufo. Chude długie nóżki zajmujące 3/5 długości ciała, w porównaniu do całości oooogromna głowa i wydęty brzuszek, typowy dla maluchów. Czaszka była tak miękka, że rozkroiliśmy ją nożyczkami, mózg był jeszcze niepofałdowany, zwoje nerwowe niewykształcone. Płuca idealnie różowe, bez powietrza, więc wrzucone do formaliny od razu w niej zatonęły, serce wielkości paznokcia na kciuku. Łuk aorty bardzo dobrze widoczny, niemalże bielusieńki.. Naczynia krwionośne były tak malutkie, że nie chciała w nie wejść rurka grubości ołówkowego rysika. Żołądek, nerki i nadnercza wielkości paznokcia małego palca u ręki, śledziona nieco od nich mniejsza, za to wątroba była dość pokaźna i wypełniała praktycznie całą przestrzeń jamy brzusznej. Znaleźliśmy nawet jajniki, które były jak najmniejsze okruszki chlebowe. Ta autopsja była dziwna. Powodem poronienia było prawdopodobnie niedotlenienie płodu, ponieważ w mózgu znaleźliśmy krwotok. Jeszcze łożysko poszło do badania, aby wykluczyć infekcje. Na kubeczku z formaliną napisane było imię dziewczynki, smutne to było.

Kolejną prezentację mam już zaliczoną na maxa, więc nie pozostaje nic, jak tylko wyczekiwać egzaminu, który i tak wszyscy oblejemy. Mam 6 dodatkowych punktów, więc zamiast 75, będę musiała zdobyć magiczne 69, jednak wątpię, aby cokolwiek to pomogło... ;x

Jutro czeka mnie test z parazytów, a zaraz po nim obrona pracy naukowej z anatomii klinicznej. Trzymajcie kciuki, niewątpliwie się przydadzą.

3 komentarze:

  1. Trzymamy, trzymamy, na pewno sobie poradzisz!
    Hmm, chyba mało kto zdaje sobie sprawę jak mały i niezdolny do życia tak naprawdę jest taki płód. Przerażające (dla mnie) jest to, że właściwie niewiele większe płody się ratuje - moja mama pracuje z takimi dziećmi, ponoć przy każdym dotknięciu na skórze robią się rany, jest tak cienka.. Nie wiem czy to rzeczywiście ratowanie, czy raczej sprawianie im bólu i cierpienia, zdecydowana większość i tak nie przeżywa.

    Pozdrawiam,
    m.

    OdpowiedzUsuń
  2. co za shit....

    OdpowiedzUsuń