wtorek, 21 kwietnia 2015

Szycie chirurgiczne i płody

Dzisiaj chyba pobiłam szczyt swoich możliwości; podczas zajęć, które zaczęły się o jakże przyjaznej dla studenta porze (7:00) przez godzinę nauczyłam się na kolokwium z biologii i jeszcze dostałam z niego 3,5. Trochę w tym szczęścia, ale przynajmniej byłam jedną z DWÓCH (!) osób, które się pojawiły bez uciekania, załatwiania zwolnień, itd. ;d Uważam to za osobiste osiągnięcie. Skąd taka frekwencja na zajęciach? Od dziś wystartowały egzaminy praktyczne z mikrobiologii, więc priorytet jest jeden.

Od soboty siedzę całymi dniami i powtarzam bakterie, modlę się tylko, aby dostać pharyngitis. *.* Na razie opanowałam Staphylo i Streptococci + większość gram negatywnych bakterii (poza Treponemą.) Chyba muszę zmienić system, bo nie dość, że uczę się dużo za dużo (na praktyczny nie potrzebujemy na razie virulence factors i patogenezy), to jeszcze nie kolejnością chorób, więc może mi się potem pokręcić jak w clinical case będę musiała wypisać np. wszystkie bakterie powodujące meningitis.

Boziu, ratuj. *.*

Na ostatnich zajęciach z anatomii klinicznej miałam zajęcia z szycia chirurgicznego i trafiło mi się pracowanie na płodach. Takie tyci tyci stópki, pazurki.. :( Nawet miałam okazję zobaczyć z bliska płód alkoholiczki; dziecko miało rozszczepienie wargi (cleft lip.) Ich skóra była bardzo miękka, więc łatwa do szycia, moi mało szczęśliwi koledzy dostali w prezencie prawie 90 letnią panią, z której skórą żaden skalpel sobie nie radził i mieli ciężko. Kilka tygodni temu uczyli nas jak w różne sposoby wiązać szwy i dziś mieliśmy okazję na praktyczne zastosowanie umiejętności, aczkolwiek nie było to takie proste, kiedy trzeba było pilnować igieł, aby się na nie nie nadziać. Chirurgiem raczej nie będę.

6 komentarzy:

  1. Ale z mikrobami to chyba u Ciebie problemu nie będzie? Nas w Polszy nie uczą wcale szycia chirurgicznego i trzeba się wpraszać chirurgom i zdawać na ich łaskę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby, bo zaczynam panikować. :<< Nie chcę już teraz być skazana na wrzesień.

      Mnie szycie chirurgiczne tylko non stop wyprowadza z równowagi, więc mam ochotę napisać, że nie tracisz niczego, aczkolwiek wiem, że to może być tylko moje subiektywne odczucie po tym jak mi nici wyskakiwały, plątały się i robiły wszystko, co niepożądane.

      Usuń
    2. na cmuj ucza, nawet zaliczenie z tego jest.

      Usuń
    3. Na anatomii klinicznej?

      Usuń
  2. Jeśli chodzi o szycie ubrań to szlag mnie trafia, bo nigdy nie potrafię włożyć nitki do igły :D Zbyt mało cierpliwości, ale trzeba nad tym popracować. Jednak ostatnio bratanica rozcięła głowę o szafkę, a ja popisałam się wiedzą teoretyczną i praktyczną, zakładając jej szew. Krew się lała, odruch miałam wymiotny, ale do przodu hej ho! :D
    Powodzenia na mikrobiologii!

    OdpowiedzUsuń