czwartek, 25 grudnia 2014

Święta i Polska - świat absurdu

Takie święta, że do tej pory ani jednej kolędy jeszcze nie słyszałam i wcale z tego powodu nie narzekam. W Polsce włoska zima panuje, moje modły sprzed lat zostały w końcu wysłuchane, kiedy w Stanach śnieg już leżał na Thanksgiving. :D W tym roku poszalałam z prezentami i skromnie przyznam, że zamieniłam się w rasowego pakowacza. Nareszcie miałam okazję wykorzystać zdolności manualne, ogromnie wiele radochy mi to dało.

Przed świętami ganiałam po galeriach jak zwariowana i przyznam, że byłam przerażona ilościami jakimi ludzie zaopatrują się w jedzenie i prezenty. Skoro mają takie zdolności przerobowe, aby na samo żarcie wydać 2000, to chyba w niedalekiej przyszłości grozi nam rozmiar XXXXL. Nurtuje mnie też temat $$$, bo kto pieniądze ma ten ma, ale większość ludzi żyje w klasie średniej, wszyscy wiecznie narzekają, że pieniędzy nie mają, a ceny kupowanych przez nich prezentów zaczynają się od stówy wzwyż. Znajomi bankowcy kiedyś zdradzili nam tajemnicę, że wielu z tych ludzi zaciąga na święta pożyczki. Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy lubią jechać na kredycie przez 3/4 kolejnego roku, aby spłacić zaległe święta. To wielkie biesiadowanie zostało nam chyba we krwi z czasów szlachty. Kolejnym dziwnym zjawiskiem będzie wszechobecne bicie sie o przeceny zaraz po drugim dniu świąt, gdzie kolejne miliony monet zostanie przelane. Aż przypomniał mi się artykuł jednej z francuskich gazet:

"Polska.
Oto znajdujemy się w świecie absurdu. Kraj, w którym co piąty mieszkaniec stracił życie w czasie II wojny światowej, którego 1/5 narodu żyje poza granicami kraju i w którym co trzeci mieszkaniec ma 20lat. Kraj, który ma dwa razy więcej studentów niż Francja, a inżynier zarabia tu mniej niż przeciętny robotnik. Kraj, gdzie człowiek wydaje dwa razy więcej niż zarabia, gdzie przeciętna pensja nie przekracza ceny (!) trzech par dobrych butów, gdzie jednocześnie nie ma biedy, a obcy kapitał pcha się drzwiami i oknami. Kraj, w którym cena samochodu równa się trzyletnim zarobkom, a mimo to trudno znaleźć miejsce na parkingu. Kraj, w którym rządzą socjaliści, w którym święta kościelne są dniami wolnymi od pracy (!)
Cudzoziemiec musi zrezygnować tu z jakiejkolwiek logiki, jeśli nie chce stracić gruntu pod nogami. Dziwny kraj, w którym z kelnerem można porozmawiać po angielsku, z kucharzem po francusku, ekspedientem po niemiecku, a ministrem lub jakimkolwiek urzędnikiem państwowym tylko za pośrednictwem tłumacza.
Polacy...! Jak Wy to robicie...?"

Aby mi się lepiej uczyło układu nerwowego, mikrobiologii, biochemii i patofizjologii, dostałam wszystkie części Władcy Pierścieni, na którego mam aktualnie mega fazę. Już powoli przestaję się łudzić, że na naukę poświęcę tyle, ile pierwotnie planowałam. Do tego dochodzi uzależnienie od Candy Crash i 199 level, którego od kilku dni nie mogę przejść. [*]

Życzę wszystkim wesołych świąt! <3
... i niekończącego się odpoczynku.





2 komentarze:

  1. Polska to rzeczywiście kraj absurdu, myślałam, że się już przyzwyczaiłam, ale ciągle mnie jednak zadziwia...

    Przypomniałaś mi tym wpisem o nauce... a ja odkąd wróciłam do domu zupełnie zapomniałam, że studiuję i żadnych planów sobie nie robiłam. Trzeba odpocząć, weźmiemy się za książki od nowego roku ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam za samozaparcie. Zrobiłam sobie przerwę od świat do 5 grudnia i teraz muszę wszystko nadrabiać przez co sypiam po 3 góra 4 godziny dziennie. Modle się, żeby sesja już się skończyła, a przecież jeszcze się nie zaczęła.

    OdpowiedzUsuń