niedziela, 20 lipca 2014

Koniec praktyk

Awantura na oddziale wisiała w powietrzu, no i w końcu stało się. Dyrektor szpitala we własnej osobie wkroczył w akcję. No cóż, mówiłam, aby na mnie uważać, ale skoro ktoś ma we krwi olewczy stosunek do tych "niżej postawionych", no to bardzo mi przykro, ale pewnego razu może się zdziwić.

Przez te ostatnie dni oddział stał mi się bardzo obcy. Moi ulubieni pacjenci wrócili do domów, zostało tylko trzech "starych", wszystko wydawało się upierdliwe, a pielęgniarki jeszcze bardziej niż zwykle złośliwe. Z roku na rok jest to samo, uczą tak, aby przypadkiem niczego konkretnego nikogo z lekarskiego nigdy nie nauczyć. Położne przyszły na trzy dni i jakoś na dzień dobry dostały rozpiskę planu praktyk, a ja mimo, że przyniosłam swój z uczelni, to nigdy nie usłyszałam, że dziś będę robiła to, jutro tamto, itd. Przez te ponad dwa tygodnie nie nauczyły mnie jak robić leki, zrobiły to dopiero studentki położnictwa. Kroplówki na początku też nauczyły mnie zmieniać położne. Gdyby nie one, to nie wiem, co bym na tym oddziale poza myciem robiła.

Kiedy przyszłam do szpitala po podpisy oddziałowej, w drzwiach spotkałam dwóch pacjentów. Pana Ku Klux Klan i jego kolegę od kawy, który na oddziale przebywa już miesiąc, a operacji miał tyle, że ciężko zliczyć i cud, że żyje. :-P Przywitali się radośnie i stwierdzili, że prywatnie prezentuję się znacznie korzystniej niż w szpitalnym uniformie. xD Chwilę pogawędziliśmy i prawdopodobnie to był ostatni raz, kiedy widziałam jednego jak i drugiego. Szkoda. Jestem sentymentalna pod tym względem.

Po godzinach praktyk (bo oczywiście w trakcie 7-godzinnej zmiany nikt mnie z oddziału puścić nie chciał) udało mi się sporo razy asystować przy operacjach i przyglądać się z bliska zabiegom różnej maści. Całkiem fajna sprawa. Narzędzia już znam, robiłam nawet za instrumentariuszkę, co uważam za znacznie ciekawsze niż stanie i trzymanie haków, które wbrew pozorom czasami nie są wcale takie łatwe do trzymania, a stanie i mocowanie się z nimi przez 6h nie należy do najprzyjemniejszych, zwłaszcza, kiedy ma się spięte mięśnie w odcinku lędźwiowym przez długoletnie noszenie szpilek. Auć.

Wybieram się do pracy. Waham się trochę. Chłopak jedzie do Chorwacji z rodziną, pierwotnie miałam jechać z nimi, ale nie będę ojca nawet o grosza prosiła. Raz robi awantury o to, że mam do niego po centa nie przychodzić, a potem robi awanturę, że ja do niego po pieniądze nigdy nie przychodzę, nawet jak mi potrzeba. I tak źle, i tak niedobrze. Ostatnio nawet usłyszałam, że (uwaga!) palma mi odbiła, bo chcę iść do pracy. xDD Mój kochany tatuś naprawdę boi się, żebym przypadkiem nie miała nawet kawałka swojego grosza, gaaasz.

Chciałam namówić rodzinkę na wakacje w Tajlandii, ale po tym, co Ruscy z Malezją wyprawiają, chyba nie mam ochoty lecieć w tamtą stronę świata. xd Ojciec do RPA jechać nie chce, ponieważ twierdzi, że go murzyn na ulicy zastrzeli, no okej, ciemnogród zaprezentował, ale to całkiem w jego stylu. Chodziła mi też opcja Egiptu po głowie, aczkolwiek to też nie wypali, bo samej mi się tam trzeci raz leciec nie chce (no i swojej kasy nie mam.) Rodzice znów chcą lecieć do Stanów, ale za to mi się tam nie chce lecieć, bo już mam tego miejsca po dziurki w nosie z wiadomych względów. Tak to jest jak się zwiedziło praktycznie cały świat, to potem każda wycieczka będzie miała jakieś "ale". No nic, jak nie teraz, to za rok sobie odbiję z nawiązką...

Mam wrażenie, że ten post ma charakter mielenia smutów, dlatego też uważam, że dzienny limit na narzekanie właśnie wykorzysałam, w związku z czym oddalam się stąd i chyba zmierzę na shopping. Coś niepokojącego dzieje się z moją osobą, ponieważ od kiedy zaczęłam studia, nigdy nie byłam na sporych zakupach. :o Chyba sposób na zakupoholizm sam się wynalazł. :D

6 komentarzy:

  1. Co to za awantura z dyrektorem? Współczuję trafienia na wredne pielęgniarki, mogą tacy ludzie utrudnić życie, że aż studia brzydną i cała ta medycyna. Mam nadzieję, że te operacje dały Ci jednak motywacyjnego kopa ;)

    Fajnie się ciebie ostatnio czyta, z dnia na dzień coraz bardziej wyrabiasz sobie pióro (albo klawiaturę :P).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo nie przewidzialy, ze moge szepnac na nie slowko, a akurat tak sie zlozylo, ze ojciec dyrektora zna. Mam nadzieje, ze po tym incydencie inni studenci beda mieli bardziej profesjonalnie zalatwione praktyki.

      Motywacyjnego kopa otrzymalam. Zarowno na operacjach, jak i od pacjentow, ktorych opisalam w ostatnim poscie. :-)

      Milo mi to slyszec! Czesto robie z tego bloga pewnego rodzaju myslodsiewnie, ktora jest nabalaganiona wszystkim, co akurat nasunie mi sie na jezyk(palce). :D

      Usuń
  2. Z pielęgniarkami niestety trzeba żyć w zgodzie ;)A co do wakacji, czemu tak daleko? Całkiem fajne wakacjw można spędzić w Europie czy nawet w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zylam z nimi w zgodzie az w koncu weszly mi na glowe i sie przelalo.

      Wiem, ze mozna w Europie lub w Polsce, ale my od zawsze ciagniemy tam, gdzie jest egzotycznie i gdzie spotkanie Polakow jest bardzo malo prawdopodobne. Za to ze znajomymi ewentualnie zmierzam w blizsze strony tj. Europa. :-)

      Usuń
  3. A do jakiej pracy jeśli można wiedzieć? :) To Twoje zdjęcie w profilu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie powiem tylko, ze praca zwiazana z uzyciem angielskiego. Lubie miec tajemnice i czesto zostawiam niedopowiedzenia. :)

      Usuń