Na chirurgii przywitała nas pani chirurg, którą spotykając na ulicy, nie osądziłabym o bycie lekarzem, a co dopiero chirurgiem, no offense oczywiście. Żeby było śmieszniej, była jedną z najbardziej trzymających w ryzach prowadzących, więc ciapaki nie dość, że japy nie otwierały, to jeszcze niespecjalnie telefony wyciągali i nawet na myśl im nie przyszło żeby zacząć coś w ryju mielić. Coś pięknego! Szkoda tylko, że była na zastępstwie, bo normalnie opiekuje się tylko orgasmusami (czyt. Erasmusami) Oczywiście co kilkanaście minut, gdy nikt nie udzielał odpowiedzi na pytanie rzucone w eter, leciały komentarze "to przepraszam bardzo, na którym dokładnie roku jesteście?", kocham to. :D
Ogarnialiśmy przypadek faceta, któremu butla po winie pękła w dupsku. :)) Nawet śmieszne to było, bo opowieść o tym jak próbowali z powrotem składać butelkę, aby ocenić czy wszystkie kawałki znaleźli (bo ofc wszystko się porozpieprzało po całej jamie brzusznej) jakoś nie bardzo pomagała w utrzymaniu powagi. Jeszcze na dokładkę na koniec ziomek ostro się awanturował o to, że mu stomię zrobili zamiast walczyć o jego odbyt. xD Co z tego, że zrobił się z niego jeden wielki farfocel i z odbytem nie miał już zbyt wiele wspólnego.
Na radiologii mamy super fajną prowadzącą, więc raczej będę bardzo pozytywnie wspominała te zajęcia. Zaproponowała nam, abyśmy mieli podwójne klasy, to zamiast cały semestr chodzić na seminarki, pochodzimy tylko pół. BRILLIANT.
Mój tato chyba powoli przyswaja wiadomość o tym, że jego córcia rzeczywiście może nie być lekarzem tylko zostanie rzeźnikiem (tak, twierdzi, że na sądówce nie pracują lekarze, bo przecież oni nikogo nie leczą), więc to taki mały progres, bo do tej pory przez cztery lata było constant "nawet nie chcę o tym słyszeć!"
Na otolaryngologii też fajna prowadząca. Strasznie młodo wygląda i zastanawiam się ile jest od nas starsza, ale skoro nas uczy, to jakaś tam różnica jednak musi być.. Poszliśmy na salę operacyjną, jakaś pani z Meniere's disease miała intratympanic steroid injection, nic w sumie nie widziałam, ale i tak było ciekawie. xd Potem sami siebie badaliśmy, nawet na ochotnika dałam sobie grzebać w nosie, uszach i buzi, i w pewnej chwili tego pożałowałam jak mało delikatny kolega wepchnął mi rynoskop tak głęboko, że jeszcze trochę i w mózgu bym go poczuła. >.<''' Później było ultra wielkie struggle, bo zamiast dać nam otoskopy, to dostaliśmy same wzierniki i lampki na głowę, więc wyglądaliśmy trochę jak górnicy. :-D Oprócz śmiesznej aparycji, jeszcze śmieszniejsze było to jak nie mogliśmy skoordynować lampki zwisającej z głowy, z wziernikiem w ręku i polem widzenia, bo to wszystko jakoś średnio ze sobą chciało współpracować, mi ta "gumpia" lampka zasłaniała pole widzenia. ;< Potem robiliśmy przednie i tylne tamponady i chyba na tym skończyły się zajęcia.
A na ginekologii... prowadzący złoto. Taki piękny chłopak, że kisiel w gaciach. Tydzień temu go nie było, więc nie wiedzieliśmy co nas czeka. Przyszedł do nas i pyta czy jesteśmy ED grupa ta i ta, a my takie *.* taaaaaak... "No to dzień dobry, będę miał z Wami zajęcia." Też jakiś super młody, bo jedna pacjentka jak ordynatorowi mówiła kto jej ostatnio robił USG, powiedziała, że studenci. On tak na nas patrzy i mówi, że to raczej niemożliwe, musiał być jakiś lekarz. A ona mówi, że naprawdę studenci, ten pan w zielonym mi robił. A pan w zielonym to nasz seksi prowadzący, haha. <3 Widzieliśmy znów cesarkę, tylko że ta była bardziej dramatyczna, bo się na cztery ręce rwali z babki brzuchem. ;oooo A potem dwa łyżeczkowania, jedno u pani po 80tce, drugie u jakiejś młodszej. Masakra. Patrzyłam na to i mimo, że to tylko patrzenie, to bolało mnie jakbym sama tam leżała.
Nie wiem jak jest u Was, ale u mnie na gineksach to same hot dupeczki pracują. Zaczęłam się śmiać, że pójdę na ginekologię nie dlatego, że kocham kobiety, ciąże i dzieciaczki, tylko dla co-workerów. xd A i cały oddział wydaje się jakiś taki wyluzowany. Nawet piguły są miłe, a to jakiś cud.
Ahhaha nie no lekarz sadowy to tez lekarz. Jak bardzo chcesz to robic to brnij w to. Potrzebujemy ludzi z pasja :) A bedziesz robic spcke tu czy wracasz do Stanow?
OdpowiedzUsuńWłaśnie jeszcze nie wiem na 100%, ale jest szansa, że chłopak powstrzyma mnie przed wyjazdem. Z drugiej strony mogę nie mieć wyboru, jeśli w Polsce nie będzie miejsc na sądówkę, więc czas pokaże na ostatnią chwilę zapewne. :)
Usuń