czwartek, 30 października 2014
sobota, 25 października 2014
4th Physiology test
Pierwsze kolokwium za mną. Materiał z cardiovascular & renal systems zaliczony na 4. Forma sprawdzania wiedzy: ustna. W gronie pytań na temat dostałam jedno wykraczające poza materiał: "gdzie produkowana jest angiotensyna II?" Płuca to nie serce i nerki, no ale czemu nie połączyć ekstra działu, który nie obowiązywał na kole i którego jeszcze nigdy nie mieliśmy? Byłoby 5, chlip.
piątek, 17 października 2014
Przegląd przedmiotów
Patomorfa to przedmiot widmo. Teoretycznie ciągnie się od 8-13, w teorii wychodzi godzinę mniej. Dlaczego widmo? Najpierw jest wykład, potem ćwiczenia, na których asystenci nawet nie sprawdzają obecności, co wzbudza moje podejrzenia, że koła i egzamin będą okropną sieką. Jeśli nie mamy sekcji, to musimy produkować się przed całym rokiem ze swoimi prezentacjami, więc jak widać prowadzący za dużo się nie narobią, co najwyżej kąśliwie skomentują czyjeś wypociny. Podejrzany przedmiot, to nie jest normalne, że asystenci mają w poważaniu czy przyszedł na ĆWICZENIA cały rok czy tylko jego połowa...
Z patofizjo przepadły już dwa spotkania i na razie miałam tylko zajęcia "dzień dobry, nazywam się xyz i chcę w przyszłości zostać chirurgiem plastycznym.". Za tydzień będziemy mieć szybkie nadrabianie, więc zamiast dwóch godzin, spędzimy w sali cztery i pół, aby na kolejnych zajęciach mieć koło.
Mam chyba wysoce uhonorowaną przez dziekanat grupę, ponieważ już drugi rok z rzędu zajęcia mamy praktycznie z samymi profesorami we własnej osobie. Słabo to wygląda w sytuacji, gdy ktoś podpadnie i chce napisać skargę. Do kogo? Do samego kierownika katedry, który ma z nami zajęcia? :D
Mikrobiologia zapowiada się ostro. Profesor poinformowała, że pytać będzie na każdych zajęciach z materiału w przód i wywali z sali tych, którzy przyjdą nieprzygotowani. Jest bardzo konkretną osobą i nie ma to tamto (co w zasadzie ma swoje plusy.) Ktoś zapytał ją czy byłaby możliwość przełożenia koła na inny termin, bo mamy w planie dwa w jeden dzień, to kazała przełożyć to drugie. xDD
Z biochemii dostaliśmy nowego prowadzącego. Przypomina mi pewnego nauczyciela z liceum. Trochę ma nas w nosie, z wyglądu też podobny. Nie narzekam, wręcz przeciwnie.
Z fizjologii również mamy nowego profesora. Z racji tego, że zabiegany z niego człowiek, nie ma czasu na prowadzenie zajęć tak długo jak wskazuje na to plan (3,5h), więc zawsze skraca nam lekcje do góra 2h. :D Szczęściarze z nas. Minus jest taki, że koła będziemy mieć ustne - nienawidzę tego, zawsze zapominam jak się nazywam, nie wspominając o tym, czego miałam się nauczyć. Trochę żałuję, że nie mamy prowadzącego z poprzedniego semestru. Bardzo go lubiłam, pomimo tego, że trzymał nas w sali, co do minuty w dzień, w którym ciurkiem mieliśmy 6h zajęć (bioshit + fizjo) z 10 minutami przerwy pomiędzy. Pomimo swoich 4 specjalizacji, traktował nas jak równych sobie i na pożegnanie powiedział mi, że mam bardzo rzadki dar lakonicznego ujmowania najważniejszych faktów, co jest niezbędne w naszym zawodzie. Powiedział naszym do gówniary z pierwszego roku, hah.
Na zajęciach z toksykologii było trochę zabawnie. Prowadzący zrobił lekcję wstępną o narkotykach i alkoholach, więc nic zaskakującego, że aktywność w klasie podniosła się o 250%. Ci najbardziej aktywni oczywiście są najbardziej zahartowani w tym, co zabronione. Owszem, sporo ćpuństwa na medycynie. Strzelali nazwami, których moja wyobraźnia by nie wymyśliła, więc po 1,5h zajęć, które trwały 3h, zaczęłam się robić senna. Chyba powinnam zacząć zagłębiać się w temacie, gdyż cienko widzę swą personę na zajęciach z farmy za rok...
Propedeutyka stomy - doprawdy fascynujące. To tylko potwierdza fakt, że stomatologiem nie mogłabym być w żadnym wypadku.
Jeszcze czeka mnie zdrowie publiczne. Mam nadzieję, że to będzie jeden z tych przedmiotów, które muszą być odbębnione i nikt do nich nie przykłada zbyt dużej wagi.
Mam ambitne plany na nadchodzącą sesję. Z fizjo myślę, że spokojnie mogłabym aspirować na 5, z biochemii marzy mi się 4, co pewnie zmieni się tydzień przed egzaminem, gdy zacznę modlić się o 3. :-D
Z patofizjo przepadły już dwa spotkania i na razie miałam tylko zajęcia "dzień dobry, nazywam się xyz i chcę w przyszłości zostać chirurgiem plastycznym.". Za tydzień będziemy mieć szybkie nadrabianie, więc zamiast dwóch godzin, spędzimy w sali cztery i pół, aby na kolejnych zajęciach mieć koło.
Mam chyba wysoce uhonorowaną przez dziekanat grupę, ponieważ już drugi rok z rzędu zajęcia mamy praktycznie z samymi profesorami we własnej osobie. Słabo to wygląda w sytuacji, gdy ktoś podpadnie i chce napisać skargę. Do kogo? Do samego kierownika katedry, który ma z nami zajęcia? :D
Mikrobiologia zapowiada się ostro. Profesor poinformowała, że pytać będzie na każdych zajęciach z materiału w przód i wywali z sali tych, którzy przyjdą nieprzygotowani. Jest bardzo konkretną osobą i nie ma to tamto (co w zasadzie ma swoje plusy.) Ktoś zapytał ją czy byłaby możliwość przełożenia koła na inny termin, bo mamy w planie dwa w jeden dzień, to kazała przełożyć to drugie. xDD
Z biochemii dostaliśmy nowego prowadzącego. Przypomina mi pewnego nauczyciela z liceum. Trochę ma nas w nosie, z wyglądu też podobny. Nie narzekam, wręcz przeciwnie.
Z fizjologii również mamy nowego profesora. Z racji tego, że zabiegany z niego człowiek, nie ma czasu na prowadzenie zajęć tak długo jak wskazuje na to plan (3,5h), więc zawsze skraca nam lekcje do góra 2h. :D Szczęściarze z nas. Minus jest taki, że koła będziemy mieć ustne - nienawidzę tego, zawsze zapominam jak się nazywam, nie wspominając o tym, czego miałam się nauczyć. Trochę żałuję, że nie mamy prowadzącego z poprzedniego semestru. Bardzo go lubiłam, pomimo tego, że trzymał nas w sali, co do minuty w dzień, w którym ciurkiem mieliśmy 6h zajęć (bioshit + fizjo) z 10 minutami przerwy pomiędzy. Pomimo swoich 4 specjalizacji, traktował nas jak równych sobie i na pożegnanie powiedział mi, że mam bardzo rzadki dar lakonicznego ujmowania najważniejszych faktów, co jest niezbędne w naszym zawodzie. Powiedział naszym do gówniary z pierwszego roku, hah.
Na zajęciach z toksykologii było trochę zabawnie. Prowadzący zrobił lekcję wstępną o narkotykach i alkoholach, więc nic zaskakującego, że aktywność w klasie podniosła się o 250%. Ci najbardziej aktywni oczywiście są najbardziej zahartowani w tym, co zabronione. Owszem, sporo ćpuństwa na medycynie. Strzelali nazwami, których moja wyobraźnia by nie wymyśliła, więc po 1,5h zajęć, które trwały 3h, zaczęłam się robić senna. Chyba powinnam zacząć zagłębiać się w temacie, gdyż cienko widzę swą personę na zajęciach z farmy za rok...
Propedeutyka stomy - doprawdy fascynujące. To tylko potwierdza fakt, że stomatologiem nie mogłabym być w żadnym wypadku.
Jeszcze czeka mnie zdrowie publiczne. Mam nadzieję, że to będzie jeden z tych przedmiotów, które muszą być odbębnione i nikt do nich nie przykłada zbyt dużej wagi.
Mam ambitne plany na nadchodzącą sesję. Z fizjo myślę, że spokojnie mogłabym aspirować na 5, z biochemii marzy mi się 4, co pewnie zmieni się tydzień przed egzaminem, gdy zacznę modlić się o 3. :-D
niedziela, 5 października 2014
Uczelnia nie przestaje zadziwiać
Kiedy myślę sobie, że poziom niemożliwego na mojej uczelni został już dawno osiągnięty, nagle wydarza się coś, co udowadnia, że jednak myliłam się. Wykładowcy stąd chyba rzeczywiście nie mają rodzin. Patofizjo u dwóch grup w piątki kończy się o 21:20, a fakultet z sądówki zaczyna o 5:45 rano. xD
BOŻE, NO ZMIŁUJ SIĘ!
Subskrybuj:
Posty (Atom)