czwartek, 26 września 2013

Książki


A reszta nadal idzie. ;> Podnieta max. Potem będzie ból dupy max, ale to nic.

Zaopatrzyłam się w Skawinę i skrypty, a także w ksera Marciniaka. Nie wiem po co mi polskie książki, ale lepiej mieć, a nóż się przyda. (Tak naprawdę, to jestem kolekcjonerem książkowym i jara mnie odbiór pachnących księgarnią książek, ale ciiii.) Jutro w moje łapki dostanie się Prometeusz, już nie mogę się doczekać!

30 września mam spotkanie orientacyjne. Jeszcze przed tą datą (prawdopodobnie sobota/niedziela) zobaczę się z kolegą z Nowego Jorku, aby się wcześniej nieco poznać. Ciekawa jestem ludzi na roku. I tych, których będę miała w grupie. Mam też nadzieję, że trafię do grupy 1 albo 2, wtedy w środy miałabym tylko jeden wykład na 14. Znając życie wszystko będzie zupełnie odwrotnie niż bym sobie tego życzyła. (Nie wiem czy wspomniałam, ale plan to my już mamy, natomiast podziału na grypy nadal brak.)


Wczoraj na meczu byłam i miałam pod opieką takiego słodziaka, ojeeej. Mógłby być moim mężem, gdyby nie fakt, że między nami jest 17 lat różnicy, ech. Amerykańscy znajomi myśleli, że to moje dziecko, na razie nie wyprowadzam ich z błędu. :-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz