Przeanalizowaliśmy trochę prześwietleń, znów naoglądaliśmy się dializ (dołuje mnie to miejsce), zebraliśmy kilka wywiadów, nic nadzwyczajnego. Na końcu na zaliczenie dostaliśmy wyniki badań trzech pacjentów, jeden z nich z HUSem.
Na hematologii panuje dziwnie spokojna atmosfera. Do tej pory myślałam, że cały oddział będzie przygnębiony, smutny i umierający, a tymczasem lekarze są bardzo przyjemni, pielęgniarki też, dzieci żywotne, stresu i napięcia nie czuć, tak trochę domowo. Na pierwszych zajęciach poruszyliśmy temat honorowych dawców szpiku. W Europie najwięcej ludzi zarejestrowało się w Dojczlandzie (mniej więcej co dziesiąty obywatel), Polska też wypada całkiem spoko, bo mamy coś lekko ponad milion (1,2mln) zarejestrowanych, gdzie w Hiszpanii i Francji jest po 300,000, a już największą siarą świata są chyba Stany Zjednoczone, bo mając bodajże 320mln obywateli, zarejestrowanych mają tylko 10mln.
Przyglądaliśmy się ostatnio biopsji szpiku kilkuletniej dziewczynki, serducho mi pękało, bo nam bidula usnąć nie chciała. ;<
Totalnie nie idzie mi nauka na egzamin z radiologii (akurat jak prawie nigdy nie boli mnie głowa, tak wczoraj postanowiła tak boleć, że aż wymiotować mi się chciało, ale że jestem hero i unikam jakichkolwiek medykamentów, to się męczyłam cały dzień. :))) Żeby było śmieszniej mamy go 1-ego czerwca. To chyba będzie najbardziej zakręcony dzień dziecka mojego życia, bo z samego rana zajęcia na hematologii, na końcu kolokwium zaliczeniowe, a 2h później egzamin. Już widzę jak się przygotuję na zaliczenie, ehe.
Ten jak zwykle potrafi podnieść mnie na duchu. xd |
Ostatnio taką krzywą akcje bym sobie zaserwowała, że nie mam pytań. Stare giełdy poprawiałam i wszystkie foty miałam zapisane na pulpicie żeby szybciej można było je zrzucić na e-maila. Pech chciał, że też na pulpicie gdzieś z boku mam zdjęcie klaty kolegi, nie wiem czemu akurat na pulpicie, ale whatever. Pokarało mnie za zaznaczenie "wszystko", bo tak sobie tą klatę razem z giełdami wysłałam na e-mail. Wszystko super ładnie pięknie, na uczelni zaczepił mnie gej z grupy i pyta czy mam te stare pytanka. Jako dobra dusza mówię mu, że mam i już prawie wysłałam te rozwiązane, ale wymiana spojrzeń z kumpelą rozwiała wątpliwości i jednak odpowiedzi nie dostał. Później ściągałam te zdjęcia z e-maila na telefon, wchodzę w galerię, a tam gdzieś pomiędzy zdjęciami kartek jakaś klata, a ja takie wtf...? Jak dobrze, że nie wysyłałam gejowi tego, bo nie dość, że się tniemy z racji, że to ciapaty Szwed (formacja, która obrzuca białych naokoło "ignorantami i rasistami" i to on mi kazał "do the reading" nt. plusów wynikających z przyjęcia tzw. "uchodźców"), to jeszcze by było, że specjalnie mu takie coś wysłałam żeby się z jego orientacji ponabijać. >.<
W ogóle po tym kolokwium zaliczeniowym z ginekologii lekki syf się zrobił, bo nasza czołowa prymuska dostała 3+ i był ryk i pisk, bo nie miałaby już szans na zwolnienie z egzaminu ustnego za rok (wymagana średnia z dwóch zaliczeniówek na 4,5) Tak więc poszła pozawracać dupę profesorowi, bo ona MUSI obejrzeć ten test. Okazało się, że wygrzebała gdzieś tego jednego punkta, który dawał jej 4, ale chryste, jak można być tak pazernym na oceny, które i tak kija odzwierciedlają. Mi by się czasu nie chciało marnować, ani sobie, ani profesorowi, bo wiadomo ile trwa ustawienie się w kolejce do niego, no ale cóż, takie zjawisko nie jest wcale rzadkie, ludzie zęby by sobie powybijali w walce o oceny. xd Takim oto sposobem mi też się wynik podniósł i mam piękne, i okrągłe 80%.
Od początku maja mam bardzo dziwne sny i jak niektóre już się pospełniały, tak czuję że druga część rychło wejdzie w życie.