środa, 22 lutego 2017

[153] I'm fricken happy - forensics

No i w końcu nadszedł ten dzień, sala sekcyjna na sądówce, bam! Na dzień dobry wisielec i dziadek, co mu się pod tramwaj na rowerze wpadło, potem spalony facet. Jakbym miała to wszystko opisać jednym słowem, to użyłabym słowa orgazm. :-D Beka trochę, bo na 40 osób tylko 5 stało przy stołach, a reszta stała po kątach z chusteczkami na nosach. Albo mi pierwszy nerw czaszkowy nie działa jak powinien albo oni wszyscy dla zasady się tak nakręcali, bo serio ani to nie było nic nowego, a do tego przecież częściej żywi ludzie w szpitalu walą gorzej niż to, co na autopsji mieliśmy. -.-'

Wisielec się na jakimś kabelku za klamkę powiesił. Trochę zastanawia mnie jak to ludzie robią, bo na klamce, to przecież można sobie wstać, odwiązać sznurek i cześć, nici z samobójstwa. Trzeba mieć bardzo silną wolę żeby jednak tego nie zrobić. xD Gość był dość mały i wszystko miał małe, niby logiczne, ale mózg jakiś taki się wydawał jak nie u dorosłego. W sumie nic ciekawego nie było poza tym, że superior horns of thyroid cartilage się "wzięły i złamały." Na stole już leżał poszyty, bo wcześniej wzięli go na organy i zabrali serducho na zastawki i oczy. Otwieramy powieki, a tam BUM, szkiełko i takie wtf?!

U dziadka było znacznie ciekawiej, bo po zderzeniu z tramwajem miał oczywiście pękniętą czachę i mimo, że trafił na stół i go trochę poskładali, to krwotoki załatwiły sprawę i baj baj. Takiego czerwono-czarno-niebieskiego mózgu jeszcze nie widziałam, aż zdjęcie chciałam zrobić, no ale ech.. :-( Pozostaje tylko bardzo mocno zakopać ten widok w pamięci. Oczywiście jak piłują czaszkę, to nie dość, że hałas jest wysoce irytujący, to zapach jak u dentysty, więc niespecjalnie mnie to cieszy i chyba jest to najgorsza część sekcji, bo trauma z dzieciństwa związana z dentystami jest nie do zniesienia. xD Konkurencyjną mało przyjemną sytuacją jest wbijanie strzykawki do oka i pobieranie płynu, tu się moja druga schiza odzywa (pozdrawiam jegomościa, który kiedyś spytał czy wolałabym przejechać sobie kartką po oku czy coś tam coś, od tamtej pory mam skręt kich.)

Co mnie zdziwiło to to, że porozcinane organy wrzucają do worka, a worek wsadzają w człowieka i mniemam, że go tam zaszywają. Muszę następnym razem spytać po co ten worek, bo na patomorfie się nie certolili i wrzucali do środka wszystko jak leciało bez żadnych worków. xd

Za tydzień będę cięła ja, hip hip hurra!

No, to by było chyba na tyle. Chaotyczny ten post, ale to przez nieopisaną radość. :-D <3

4 komentarze:

  1. Też właśnie nie cierpię tego momentu piłowania czaszki na sekcji, uhh. Ostatnio na patomorfie mieliśmy denata zwolnionego z sekcji głowy, to aż odetchnęłam z ulgą, że mnie te wspaniałe wrażenia węchowo-wzrokowe ominą.
    Chyba naprawdę musisz iść na tę sądówkę w przyszłości :D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszy mnie twój zapał na klinikach :D ja też niebawem udam się na sądówkę. Serdeczne pozdr

    OdpowiedzUsuń
  3. Sądówka to miejsce, które się albo uwielbia, albo nienawidzi, a przynajmniej takie mam wrażenie z opowieści znajomych :) Ja na pewno będę w tej grupce, pchającej się do stołów, jeszcze nie tak dawno, ale przed samymi studiami, była to moja wymarzona specjalizacja :D

    OdpowiedzUsuń